31/08/2022

Wyprawa z Cortesem?... Dlaczego nie!

Buenos dias!
W epoce nieustannie rozwijającej się technologii cyfrowej, wydaje się, że coraz mniej ludzi czyta książki drukowane. Ale jednak zawsze będą ci, dla których zimny elektroniczny tekst e-booka nie zastąpi szelestu przewracanych stronic, rzędu drukowanych liter albo zapachu papieru.

Pomimo stale rosnących zasobów elektronicznych nadal niektóre książki pozostają obecne jedynie w dawnej, drukowanej formie. Można spierać się i przerzucać argumentami za jedną czy drugą formą książek, ale to spór niepotrzebny, gdyż każdy może wybrać, w jakiej formie chce zapoznać się z treścią książki, która przecież i tak jest najważniejsza. Wszystko zależy od upodobania. Ale bywa czasami, że niektórych książek nie znajdziemy obecnych w obydwu opcjach. Wtedy pozostaje jedynie pytanie, czy warto daną książkę przeczytać i czy jestem w stanie sięgnąć po nią nawet w postaci, której nie preferuję? Przyznam, że to pytanie często stawiam sobie wraz z upływającymi latami życia, gdyż mając świadomość, że i tak nie przeczytam wszystkich książek, które chciałbym, a nawet tych, które posiadam w mojej sporej bibliotece.

Jednego jestem pewny: warto czytać! Uzupełniać swoją wiedzę, odpoczywać w świecie, który mnie interesuje i fascynuje, dyskutować w swoim wnętrzu z autorem, prowadzić monolog oparty na przeczytanej treści. Dla tych, których interesują kraje Ameryki Łacińskiej, a zwłaszcza Meksyk, także można znaleźć na rynku wydawniczym sporo ciekawych pozycji. Sukcesywnie w tej przestrzeni blogowej, będę starał się przybliżyć przynajmniej niektóre z nich. Przeważnie będą to książki pokazujące Meksyk z wielu różnych stron, stanowiące elementarne kompendium wiedzy dla lepszego zrozumienia Meksyku.

Książka Bernala Diaza de Castillo pt. Pamiętnik żołnierza Korteza, czyli Prawdziwa historia podboju Nowej Hiszpanii jest kronikarską relacją z wyprawy konkwistadorów pod przywództwem Cortesa na odległe ziemie, które dziś na politycznej mapie świata nazywamy Meksykiem. Były to wówczas tereny zamieszkałe przez różne plemiona indiańskie. Kolonizacja była procesem ekspansji, która oprócz kilku pozytywnych elementów, przynosiła zniszczenie rdzennych cywilizacji, grabież i brutalne formy zdominowania jednej kultury przez inną. Diaz opisuje swoje wrażenia, barwnie opisuje zaszłe wydarzenia, przywołuje pewne szczegóły z odbytej przygody. Przygody, która często posiadała elementy dramatyczne. To opis spotkania cywilizacji, które można przeżyć w rozmaity sposób. Podbój Meksyku oraz idea fix utworzenia przez Cortesa na odległej ziemi amerykańskiej Nowej Hiszpanii okazała się brzemienna w skutkach. Kronika Diaza pozwala ocenić tę próbę, a przynajmniej wejść w klimat tego czasu kolonialnych podbojów z XVI w.

Pamiętniki Bernala Diaz de Castillo (1492-1584) są podstawowym źródłem na temat podboju ziem meksykańskich przez Cortesa, zwłaszcza środkowych terenów będących pod wpływem wojowniczego plemienia Mexicas i stanowiących swego rodzaju imperium Azteckie. Autor był świadkiem tych wydarzeń, ale wiele zapisków pochodzi również „z drugiej ręki”. Niemniej, nie brakuje w opisie wielu szczegółów, a nawet krytycznych uwag pod adresem swojego przywódcy. Wspomina o jego porywczości, ambicji, uporze i chciwości. Opisuje żołnierzy, ich przyzwyczajenia, ukazuje kolorowo otaczającą przyrodę. Wszystko to opisane jest żywym językiem, w oryginale szesnastowiecznym, potocznym językiem kastylijskim. Pamiętniki Diaza to cztery grube tomy, a pierwsza drukowana wersja została wydana w 1632 r. przez Alonso Ramona, który odnalazł manuskrypt w jednej z prywatnych bibliotek. W samej tylko Hiszpanii książka doczekała się ponad 15 wydań (oczywiście, w okrojonej wersji). W polskiej wersji językowej ukazało się wydanie w tłumaczeniu Anny Ludwiki Czerny i nosi ono tytuł: Pamiętniki żołnierza Korteza, czyli Prawdziwa historia podboju Nowej Hiszpanii (MON, Warszawa 1962)

Książka warta przeczytania, gdyż nie jest to nasycone datami i trudnym językiem dzieło, chociaż stanowi źródłowy materiał historyczny. Kogo interesuje Meksyk, zarówno świat przedkolumbijskich Indian, jak i czasy podboju kolonialnego, kroniki Diaza są obowiązkową lekturą. Także pozostali czytelnicy nie będą żałować, że po nią sięgnęli. Dzięki niej można bowiem przekroczyć granice czasowe oraz przestrzenne i w jednej chwili znaleźć się, np. wraz z wojskiem Cortesa na nieznanej, wabiącej tajemnicą i bogactwem ziemią i spotykając jej mieszkańców, niezrozumiałych w swoim życiu, co czasem przeraża, ale też i fascynuje. Szesnastowieczne pamiętniki mogą stanowić doskonałe podłoże do osobistej refleksji nad człowiekiem i światem, którego narzędzia podboju różnią się od dawnych, lecz mechanizmy pozostały niezmienne. Zupełnie jak dokuczliwe komary, które choć nie meksykańskie, są tak samo dokuczliwe. „Na tych wydmach, gdzie staliśmy, było mnóstwo moskitów, zarówno długonogich, jak małych, zwanych xexenes, które są gorsze od dużych. Nie mogliśmy spać przez nie, żywności brakło, chleb maniokowy spleśniał, był przegniły i pełen robaków, więc niektórzy żołnierze, którzy mieli Indian na Kubie, wzdychali do powrotu w domowe pielesze, zwłaszcza byli to słudzy i przyjaciele Diego Velazqueza”.

Komarów należy unikać i strzec się ich, ale nie warto unikać dobrych książek. A taką są relacje Bernala Diaza de Castillo. 


28/08/2022

Kapusta i Meksyk

Buenos dias! 
Sztuka jako nieodłączny element kulturowy ludzkości przenika spotykające się ze sobą poszczególne cywilizacje. Sztuka staje się przez to mniej lub bardziej synkretyczna, gdyż ulegając tym wpływom, tworzy czasami zupełnie odrębny swój aspekt. 

Dotyczy to głównie stosowanych technik wytwarzania sztuki, ale także ogólnego spojrzenia na sztukę, która jest rzeczywistością dynamiczną. Kultura różnych zakątków świata staje się ponadto wielką inspiracją dla artystów, co konsekwentnie owocuje powstawaniem dzieł nawiązujących do spotykanych kultur, z ich charakterystyką kształtów i kolorów. Jednym z ich celów jest jak najwierniejsze utrwalenie ulotnego klimatu i emocji z nim związanych, których doświadczyli autorzy poszczególnych dzieł. To cenne doświadczenie, które stanowi nie tylko rodzaj intymnego pamiętnika twórcy, ale także swoiste zaproszenie do spotkania z innością, innym postrzeganiem otaczającego świata i człowieka; zaproszeniem do wkroczenia w odmienny świat. 

Zupełnie przypadkowo spotkałem odrobinę Meksyku w Zakopanem (a dokładniej, w Galerii W. Hasiora, która jest filią Muzeum Tatrzańskiego, ul. Jagiellońska 18b) w sztuce znanego współczesnego, polskiego artysty Władysława Hasiora (1928-1999). Na Zachodzie był nazywany "najzdolniejszym uczniem Warhola", był polskim prekursorem pop-artu i asamblażu. Dla mnie osobiście sztuka Hasiora zanurzona jest w surrealizmie, który przejmując kształty sztuki użytkowej, poprzez jej swoisty patchework, wyraża jakąś refleksję-myśl-przesłanie autora. 

Zawsze, kiedy przebywam w Zakopanem odwiedzam jego galerię. Długo wpatruję się się w pełne kolorów instalacje, które po odszyfrowaniu ich języka zaczynają przemawiać. Wśród nich znajduje się praca zatytułowana "Portret Meksykanki". Ten nietypowy portret został wykonany z kawałków tkanin, koralików i... liścia kapusty! Całość zamknięta jest w formie obrazu za szkłem, a w sztuce nazywana jest kolażem. Kompozycja złożona z różnych materiałów znana była już  Chinach od 200 r. przed Chr. 

Jedna z interpretacji krytyków sztuki Hasiora, umieszczona pod dziełem, zwraca uwagę na ukryte przesłanie artysty: "Hasiorowa Meksykanka jest piękna, barwna i... starzeje się tak, jak my. Liść, z którego została wykonana twarz, powoli traci swoją jędrność, kolor, robi się coraz bardziej kruchy... aż pewnego dnia być może czas całkowicie go skruszy". Przesłanie Hasiora jest tutaj refleksją nad starzeniem się, którą przenika egzystencjalizm, obecny zresztą w wielu pracach twórcy. Starzenie, jako zmieniająca się forma istnienia, która w rezultacie istnienia w przestrzeni czasowej ulega stopniowej degradacji. 

Hasior ukazał starą Meksykankę, z wydatnymi ustami na pomarszczonej twarzy, na której sieć zmarszczek tworzy chropowata faktura liścia kapusty. Oczy to czarne otwory, które mogą być nawiązaniem do oczodołów czaszki - bardzo popularnego elementu w kulturze meksykańskiej. Prostota kolorów i kształtów jeszcze bardziej uwypukla przesłanie, zawarte w starzejącym się liściu kapusty.

Meksykański badacz tożsamości meksykańskiej, Octavio Paz w swojej refleksji nie pominął również pojęcia przez Meksykanów tematyki przemijania, którą przybliża także portret Meksykanki, autorstwa Hasiora. "Między narodzeniem a umieraniem mija nasze życie. Wygnani z matczynego łona, rozpoczynamy pełne niepokoju salto, prawdziwie śmiertelne, które kończy się dopiero, kiedy upadamy w śmierć" (O. Paz, Labirynt samotności). 

Proces przemijania wpisany jest nieodłącznie w życie człowieka. Okazuje się, że również z pomocą liścia kapusty można nad nim medytować. Ale dla tych, którzy nie są w nastroju do tego, zawsze mogą przygotować sobie smaczny posiłek na bazie kapusty albo z jej dodatkiem. Kuchnia meksykańska zna kapustę i chętnie z niej korzysta. Robi się z niej kapuśniak, dodaje do tradycyjnych, codziennych potraw. Jednym ze znanych przepisów, zwłaszcza w regionie Campeche jest Col con cocino, czyli kapusta z bekonem (boczkiem). Potrawa bardzo prosta do przyrządzenia, pożywna i jadana przeważnie na śniadanie. Składniki (dla sześciu porcji): 1 średnia kapusta, 200 g ostrego boczku, 6 jajek, 1 ostra cebula, 1 łyżka octu jabłkowego (vinagre), sól, cukier. Pokrojoną w paski kapustę należy ugotować w wodzie z dodatkiem soli, cukru i octu. Boczek należy przysmażyć na patelni, a następnie na tym samym tłuszczu również zeszklić cebulę, po czym dodać wcześniej przygotowaną kapustę wraz z jajkami i wszystko ponownie podgotować na średnim ogniu. Provecito, amigos!

Jak widać, kapusta posiada wiele zastosowań, w sztuce, filozofii, kuchni, czy też leczeniu wielu chorób. Nie pozostaje nic, tylko wykrzyknąć: Viva col!


23/08/2022

Meksyk z niebiesko-żółtym odcieniem

Buenos dias!
Wojna w Ukrainie, która jest namacalnym przykładem próby zdominowania Ukrainy przez sąsiadującą z nią Rosję, wywołała protest wielu krajów, a także pojedynczych ludzi. Wielka solidarność Polaków dla ukraińskich uchodźców przybrała konkretną formę szeroko zakrojonej gościnności wyrosłej z empatii dla naszych wschodnich sąsiadów. Pomoc ta w różnorakiej postaci jest niesiona ze strony mnóstwa innych państw, w tym również z Meksyku.

Dwa Promienie” jest grupą wolontariatu misyjnego, która od lat prowadzi działalność charytatywną, ewangelizacyjną i edukacyjną w Ukrainie. Nic dziwnego, że nie opuściła potrzebujących także w tym tragicznym czasie wojny. Od niedawna wolontariat ten współpracuje z placówkami misyjnymi z Meksyku. Stamtąd właśnie przybyły do Polski, a następnie udały się do Ukrainy trzy dziewczyny z Guadalajara: Cynthia, Ana i Gabriela. Przywiozły ze sobą tyle, ile mogły wziąć na przelot samolotem (w sumie ok. 70 kg bagażu), m.in. walizkę leków, zwłaszcza antybiotyków oraz maści do opatrunku ran. „Była to głównie pomoc charytatywna, którą dziewczyny zorganizowały pośród swoich krewnych, przyjaciół i znajomych. Artykuły medyczne, żywność, taka też meksykańska, żeby ich też rozbawić nawet” - jak mi przekazał Bartek Kaczorowski, jeden z koordynatorów tej akcji. Wszystko to zostało osobiście przekazane na front dla walczących żołnierzy. Cennym darem przywiezionym przez meksykańskie wolontariuszki są także relikwie św. Joselito del Rio oraz bł. Miguela Pro, męczenników z czasów wojny Cristeros (1926-1929). Duchowy, symboliczny znak jedności z cierpiącym narodem ukraińskim, który przypomina bohaterską walkę o wolność religijną w Meksyku. Relikwie zostały przekazane podolskiej parafii w Łoszkowcach. Więcej informacji na temat tej misji oraz wolontariatu możecie przeczytać na stronach FB https://www.facebook.com/2Promienie/?ref=page_internal

21/08/2022

Meksykańskie serce i dusza

Buenos dias, amigos!
Czymś, co inspiruje wielu poetów do pisania wierszy, a muzyków do komponowania piosenek, w dużej mierze zawiera się w jednym słowie: MIŁOŚĆ. Niesie ono w sobie wiele treści, dynamiki oraz życia. Miłość jest ze swej natury twórcza.

I właśnie ona stała się główną inspiracją do powstania tego blogu. Przestrzeni, w której będę mógł podzielić się moją fascynacją miejscem, które na stałe wpisało się w moje serce. Rzeczywistością, która zadziwia, zaskakuje i przyciąga. Chcę szeroko ukazać jej niezwykłe bogactwo kulturowe, historyczne, społeczne oraz religijne. Ale nade wszystko człowieka, który przecież tworzy miejsca, a nawet w jakimś stopniu sam staje się MIEJSCEM spotkania: w swojej radości i uniesieniu, ale również w swojej niedoli i rozdarciu. Piękno człowieka, którego spotykam w meksykańskiej krainie jest tym, czym chcę się z tobą podzielić, drogi Czytelniku. 

Meksyk i jego mieszkańcy zaprosili mnie do swojego życia, poprzez co czuję się włączony do wielkiej rodziny meksykańskiej, o czym piszę z wdzięcznością i dumą. Con orgullo, yo tambien soy Mexicano de corazon!

Zapraszam więc Ciebie, który tutaj trafiłeś w wirtualnej podróży, do wkroczenia wraz ze mną do cudownego świata mojego Meksyku, który poprzez to może stać się także Twoim. Zapraszajcie do tych odwiedzin Waszych bliskich, przyjaciół i znajomych. Wspólnie wędruje się raźniej. Włączajcie się w dyskusję, pytajcie, kontestujcie, dzielcie się wiedzą oraz emocjami. Będę wdzięczny za każde słowo i odwiedziny bloga, a jeśli chcecie regularnie wiedzieć, co dzieje się pod meksykańskim niebem, subskrybujcie tego bloga. Więc... do kolejnego spotkania! Hasta la vista!

Chwiejnym krokiem

  Buenos dias! Alkoholizm jest chorobą, która bazuje na uzależnieniu od alkoholu. Staje się problemem wpisywanym w poziom zdrowia publiczne...