31/10/2023

Kolorowe odwiedziny przodków

 

Buenos dias!

Obchody Święta Zmarłych w Meksyku mają swój niepowtarzalny klimat, jakiego nie znajdziecie w żadnym zakątku świata. Kolorowe świętowanie smutnej ze swej natury rzeczywistości szybko stało się tematyką popularną na innych kontynentach, co dokonało się przez prasę,, telewizję oraz kino. Nadejście ery digitalnej dodatkowo poszerzyło grono odbiorców, barwnymi opisami wzbudzając wielkie zadziwienie. Bardzo często jednak medialne opisy traktują bardzo powierzchownie Dia de los Muertos, spychając go jedynie do taniej sensacji.

Ołtarze, ołtarzyki, ołtarzyska

Sens tego czasu skupia się na przekonaniu, że zmarli odwiedzają w nim swoich bliskich krewnych. To wielka fiesta, która łączy świat zmarłych ze światem żywych. Przygotowanie do tego spotkania trwa już kilka, a nawet kilkanaście dni wcześniej. W kątach rodzinnych domów przygotowuje się ołtarze, na których oprócz ustawionych zdjęć i portretów zmarłych, jest też pożywienie oraz napoje. Oczywiście, które najbardziej lubili bliscy zmarli. Ołtarz ma zachęcić ich do przybycia i przebywania ze swoją rodziną. Podobnie zresztą jak wszechobecne w tym czasie pomarańczowe kwiaty Cempasúchil, które wskazują zmarłym drogę do miejsca spotkania. Te kwiaty to jedna z ikon Dia de los Muertos, i o dziwo, są kwiatami życia a nie śmierci. To także symbol szczęścia, radości oraz miłości. Oprócz kwiatów na ołtarzu nie brakuje zapalonego kadzidła, pan de Muertos (nieduże bułki na których widnieje symbol krzyża bądź skrzyżowanych kości, a znajdująca się na środku kulka ma przypominać czaszkę), świec i krzyża. Tradycja konstruowania ołtarzy przerodziła się w swoisty nakaz, aby nie urazić swoich przodków. Budowa rodzinnych ołtarzy przeniosła się do szkół, restauracji i instytucji państwowych. Organizowane się konkursy na najlepszy ołtarz, wystawy monumentalnych i alegorycznych ołtarzy w parkach i różnych publicznych miejscach.

Wybuchowe świętowanie

W tych ceremoniach - narodowych, lokalnych, społecznościowych lub rodzinnych – Meksykanin otwiera się na zewnątrz Wszystkie one są okazją do wyjścia oraz dialogu z bóstwem, ojczyzną, przyjaciółmi lub krewnymi. Podczas tych dni milczący Meksykanin gwiżdże, krzyczy, śpiewa, rzuca petardami, strzela z pistoletu w powietrze. Rozładowuje swoją duszę. A ten jego krzyk, niczym rakiety, które tak kochamy, wznosi się ku niebu, eksploduje zieloną, czerwoną, niebiesko-białą eksplozją i opada zawrotnie, pozostawiając strumień złotych iskier” (O. Paz, fragment z Labiryntu samotności). Opis meksykańskiego noblisty odnosi się także do święta zmarłych. Nie brakuje w nim dźwięków mariachi, wybornych potraw i hucznych rodzinnych zjazdów. Dzień ten jest dniem wolnym o pracy. W niewielkich miasteczkach, gdzie jeszcze grzebie się umarłych w ziemi (w większych miastach zwyczaj ten wyparła kremacja ciał, których prochy składa się w niewielkich urnach i potem zostawia w niszy przykościelnego panteonu) przetrwał zwyczaj urządzania uczt na rodzinnych grobach.

Czaszek ci u nas dostatek

Czaszka jest wyeksponowanym dosłownie wszędzie symbolem śmierci. Ale za to w jakim wydaniu! Jaskrawe kolory i fantazyjne wzory, bogactwo rozmiarów i materiałów, z jakich jest wykonywana. Cukrowe calaveritas, lizaki calaveritas, cukierki o kształcie czaszek, itp. Dzieci przepadają za takimi słodkościami, a ich kształt od samego początku ich życia ma osłodzić gorzką rzeczywistość śmierci, oswoić ją a czasami nawet ośmieszyć. Czaszki w Meksyku nie straszą, ale cieszą i bawią.

W regionie Aguascalientes organizowany jest nawet Festiwal Czaszek (Festival de las Calaveras), swoisty wyraz pamięci dla José Guadalupe Posada, króry stworzył i wypromował popularną w Meksyku postać Catriny, szkieletu ubranego w suknię i kapelusz. W Guanajuato 1 listopada odbywa się tzw. Desfile de Catrinas, parada tychże wytwornych, kościstych dam.

Powiedzenia i powiedzonka

W końcu narodzimy się przez umieranie.

Nie umarłem, byłem na imprezie.

W tym życiu od śmierci nikt nie ucieknie.

Świętuje życie ten dzień śmierci.

Trzeba żyć uśmiechniętym żeby umierać zadowolonym.

Pomiędzy kwiatami, kolorami i smakami pamiętamy o tych, których już nie ma.

Przeżywać życie na całość, to najlepszy podarunek, jaki możemy dać umarłym.

Przy tequili nie odczuwa się nawet śmierci.

Ktoś proponuje, Bóg dysponuje. Przychodzi śmierć i wszystko rujnuje.

Dobra miłość i dobra śmierć. Nie ma większego szczęścia.

Z kwiatami nas witają, z kwiatami pożegnają.

Korzenie święta

Tradycja Dia de los Muertos sięga korzeniami czasów kolonialnych, kiedy tradycje przedkolumbijskie zetknęły się z chrześcijańskimi, które pojawiły się wraz z hiszpańskimi konkwistadorami. Można by rzec, że królestwo podziemia Mictlan zetknął się z katolicką koncepcją spraw ostatecznych widzianych oczyma ówczesnej religii dominującej w Europie. Proces inkulturacji dotknął również czasu pamięci o zmarłych. Starożytne plemiona mexicas, mixtecas, zapotecas, tlaxcaltecas, totonacas, texcocanos i wiele innych zaadoptowało chrześcijański kalendarz świąt, wpisując w niego rytm swojego życia. Tym bardziej, że dzień pamięci o zmarłych wpisywał się z zakończeniem u Indian cyklu uprawy kukurydzy. Było to ważne święto dla plemion agrarnych, gdyż kukurydza stanowi do dziś dnia podstawowy produkt żywieniowy mieszkańców dzisiejszego Meksyku.

Kulturowe bogactwo

W roku 2008 organizacja UNESCO wpisała obchody meksykańskiego Dnia Zmarłych na listę dziedzictwa światowego, doceniając wagę jego tradycji, budowania jedności, reprezentatywną oraz wspólnotową każdego regionu w Meksyku. Oczywiście, każdy region posiada swój jedyny koloryt.

W Oaxaca ołtarze wyściełane są białym płótnem, a ich konstrukcja opiera się na kilku schodach; poziomach, z których pierwszy reprezentuje zawsze dziadków i dorosłych. To jakby korzenie rodu i tradycji. W stolicy stanu tworzy się tzw. Plaza de la Muerte (Plac Śmierci), na którym można zaopatrzyć się w wytwory lokalnego rzemiosła. Na tym placu odbywają się Muerteadas, pochody trwające nawet ponad 20 godzin, w których uczestnicy ubrani są na czarno i niosą lustra, które symbolizują światło i ciemność.

Mictlan, aztecka kraina umarłych

  • Jedzenie dla zmarłych ma dać im siły do wędrówki do Mictlan – informuje mnie dziewczyna Indianka, potomkini Azteków, stojąca przy sporym ołtarzu dla zmarłych, który umieszczono tuż przy wejściu do domu.

  • To taka forma zaświatów? - pytam zaciekawiony – A co tam się robi? Jakaś wypasiona fiesta, czy coś innego?

  • Mictlan to śródziemie. Miejsce odpoczynku zmarłych.

  • Taka wielka sypialnia z milionem wygodnych łóżek. Hotel wysokiej klasy, znaczy...

  • Niekoniecznie – odpowiada z uśmiechem na moje żartobliwe stwierdzenie – Niemniej dusza musi najpierw przebyć dziewięć poziomów, nasyconych próbami i przeciwnościami, aby tam dotrzeć.

  • Czyli?...

  • Babcia opowiadała, że ta wędrówka przemierza poprzez wzbudzone rzeki, wysokie góry, a dodatkowo spotkać można wiele dziwnych, niebezpiecznych stworzeń na drodze. Każdy z etapów drogi ma swoją nazwę, ale nie pamiętam. Nie znam zbyt dobrze nahuatl, kilkanaście zwrotów i słów zaledwie.

  • Aaaa... Słyszałem też o roli psa w tej podróży...

  • Tak, rasa psa typowo meksykańskiego, Xolo, który jest przewodnikiem i stróżem duszy człowieka w trudzie drogi. W odkrytych, dawnych grobach niektórych ludzi grzebano wraz z psem tej rasy, żeby zmarły miał przewodnika. Czyli trzeba zakupić koniecznie Xolo – radośnie oznajmia dziewczyna

  • ...albo poprosić, żeby do trumny włożono jakiś kompas albo mapę – odpowiadam równie radośnie - Ważne, żeby trafić do celu, bez względu na to, jak się nazywa. A jakość drogi równie ważna, jak jej cel. Życzę więc radosnego Dia de los Muertos!

***

Tobie również, drogi Czytelniku, życzę wypełnionego refleksją i pamięcią, ale także nadzieją i radością, dnia zmarłych.

Chwiejnym krokiem

  Buenos dias! Alkoholizm jest chorobą, która bazuje na uzależnieniu od alkoholu. Staje się problemem wpisywanym w poziom zdrowia publiczne...