18/12/2023

Boże Narodziny w Meksyku

 

Buenos dias!

Każdy obszar kulturowy posiada swoje jedyne, wyjątkowe sposoby przeżywania rozmaitych świąt. Czasami są one swoistą mieszanką różnych tradycji oraz zwyczajów, opartych na dawnych wierzeniach i praktykach. Stanowi to wyjątkowy obszar istnienia poszczególnych kultur, ważny dla tożsamości danego ludu. Nie inaczej jest na ziemi meksykańskiej, gdzie pierwotne tradycje dawnych plemion indiańskich w zetknęły się i przeniknęły z przybyłą w XVI w. tradycją Hiszpanów. Dodać należy, że w dużej mierze opierała się ona na chrześcijaństwie. Element religijny odgrywa w każdym narodzie rolę wiodącą w tym procesie. Również dlatego, że scala naród.

Posada (nie mylić ze stanowiskiem w firmie!)

Święta Narodzin Pana poprzedzane są okresem oczekiwania na narodziny Mesjasza, zwanego Adwentem. Czas ten związany jest w organizowaniem (począwszy zazwyczaj od 16 grudnia) tzw. Poasadas. Tradycja ta jest powszechna w całej Ameryce Łacińskiej, w Hondurasie, Gwatemali, Kolumbii, Wenezueli i innych krajach tego regionu. Do Meksyku przybyły wraz z hiszpańską ekspansją kolonialną. Aztekowie w grudniu (miesiąc Panquetzaliztli) celebrowali przybycia bożka Huitzilopochtli). Podczas tych świąt Indianie wywieszali na gałęziach drzew owocowych niewielkie chorągiewki. Główną świątynię zdobiły natomiast sztandary.

Hiszpanie nazywali to świętowanie Misas de aguinaldo, czyli mszami podarunków, bowiem związane jest z obdarowywaniem dzieci słodyczami lub owocami. Słodkości obecne są podczas Posadas nie tylko w malutkich zawiniątkach, ale także wysypują się obficie z rozbijanej kijem Piñatas. Następnie gromady dzieci zbierają łakocie rozrzucone wokół z roztrzaskanej, tekturowej gwiazdy.

Roztrzaskać gwiazdę!

Patrzę na dzieci stojące niecierpliwie w kolejce, żeby za chwilę przez kilka chwil nawalać rozhuśtaną na linie sporą Piñatę. Wrzawa i dziecięcy śmiech. Już nawet te najmniejsze znają reguły zabawy i czekają na swoją kolej. Spory, drewniany kij jest czasem większy od nich. Obok mnie stoi Luis, tata Joselito. Rodzina aktywnie uczestnicząca w życiu wspólnoty parafialnej.

  • Tak sobie myślę, że ta zabawa jest nieco, a właściwie to nawet bardzo niebezpieczna – z lekkim niepokojem i odpowiedzialnością organizatora naszych Posadas mówię do Luisa – No, bo ten kawał drewna, gdy wysmyknie się z dłoni dziecka i wyleci w otaczający tłum pozostałych, to może zabić!

Luis patrzy na mnie, niezbyt przejęty. Dziwne. Przecież jego synek jest w ty tłumie, żywiołowy jak zawsze, skacze z radości tuż obok swoich kolegów z furią próbujących rozbić tekturową, błyszczącą gwiazdę, która już została pozbawiona dwóch swoich ramion.

  • Eeee. Nie przejmuj się! Te pałki są teraz zabezpieczone sznurkiem, który przywiązuje się do ręki. Rodzaj pętli, żeby faktycznie kogoś nie uszkodzić. Na youtubie jest mnóstwo tragicznych zdarzeń związanych z Piñatas. Za moich czasów to nawalaliśmy je drążkami metalowymi. To była jazda! Ale szybciej można było rozwalić i dobrać się do ukrytych w niej słodyczy. Popatrz tutaj... - chociaż niski, pochyla łysawą głowę i palcem pokazuje na spory guz – To pamiątka po jednej z zabaw. Na chwilę straciłem wtedy przytomność. Nie mam jednak urazu do Piñaty.

  • No cóż... - pomyślałem – W dzieciństwie też nie wszystkie moje zabawy były bezpieczne. Jak chociażby nasze mecze hokejowe na zamarzniętym jeziorze słupeckim. Nie chodzi nawet o niepewny lód. Była to gra bez reguł. Podrzucanie kija pod łyżwy rozpędzonego kolegi było niezłą rozrywką! Sam ucierpiałem nie jeden raz. Cóż, dzieciństwo ma swoje pasje, w które wpisana jest jakaś dawka ryzyka. Może dzieci muszą same przekonać się i dotknąć bólu? Wspominam te czasy z pewną nostalgią. Nie da się ochronić dzieci od wszystkiego. Ale może to część szczęśliwego dzieciństwa? Pamięta się takie wydarzenia przez całe życie. A czasami, jak w przypadku Luisa, zostają uwiecznione na zawsze w postaci jakiejś blizny czy guza.

Inscenizacja, czy libacja?

Posada początkowo (aż do zakończenia rewolucji niepodległościowej) odbywała się na wolnym powietrzu, wśród pięknych pejzaży i ogromu radości. Potem przeniosła się do domów. Rodziny organizują te otwarte celebracje, codziennie uczestników przyjmuje inna rodzina z lokalnej wspólnoty parafialnej, choć nie tylko. Bywa, że w kultywowaniu tej z natury swej chrześcijańskiej, tradycji uczestniczą osoby nie związane z wiarą i Kościołem. Często posady przeżywa się w gronie rodziny, sąsiadów lub przyjaciół.

Ciekawostką jest, że w Meksyku zwyczaj ten jest oficjalnie zaaprobowany przez Kościół. Na prośbę zakonnika augustyńskiego Diego de San Soria (mnicha z klasztoru San Agostin Acolman) w roku 1587 papież Sykstus V wydał bullę pozwalającą dorocznie, od 16 do 24 grudnia, sprawować Posadas.

Papierowe, kolorowe wycinanki powiewają wokół, nawołując do radości świętowania. Nie brakuje zapalonych świec a nawet sztucznych ogni. Muzyka związana z Bożym Narodzeniem rozbrzmiewa głośno wokół, tak by wszyscy słyszeli, jak się bawią meksykańscy tradycjonaliści. Tradycja ta wymknęła się z chrześcijaństwa. Dziś celebrują ją nawet ludzie dalecy od Kościoła. Dziwna hybryda, bo treść przesłania jest przecież w swej istocie związana z wiarą. Nie przeszkadza to grupom zwolenników szukać w niej okazji do spotkania, suto zakrapianego alkoholem i wystawnym jedzeniem i wypełnionego głośnymi hukami bengalskich ogni. Tylko... czy to nadal Posada, czy zwykły i jakże podniosły pretekst do organizowania tygodniowej popijawy?

Pielgrzymi w drodze

Czasami organizowane są teatralne przedstawienia o tematyce bożonarodzeniowej, Pastorelas. W historię związaną z narodzinami Chrystusa wpisuje się zresztą cała posada, która nawiązuje do poszukiwań przez Józefa i Maryję miejsca, gdzie mogłaby urodzić dziecko. Dlatego uczestnicy Posadas, reprezentujący świętą rodzinę z Nazaretu (zwani peregrinos; pielgrzymami), odwiedzają wybrane domy (oczywiście, nie z zaskoczenia, wszystko jest zorganizowane) i stojąc przed drzwiami, śpiewem proszą o gościnę. Członkowie rodziny, także w śpiewie, zapraszają gości do świętowania. Następuje więc chóralny dialog, oparty na wszystkim znanej melodii oraz słowach. W zależności od regionu, mogą się one różnić, ale forma celebracji pozostaje praktycznie niezmienna.

Jak świętować, to świętować! Nie może zabraknąć pożywienia. Skromne, ale także pożywne. Wszystko zależy od regionu i posiadanej ekonomii. Jednakże poczęstunku nie może zabraknąć dla nikogo. Czasami chłodniejsze noce (posady odbywają się późnymi wieczorami) ociepla gorący ponche, bardzo słodki napój z suszonych bądź z kawałków świeżych owoców, bezalkoholowy bądź przyrządzany na winie lub innym trunku. Przyrządza się także Atole, smaczny słodki napój na bazie kukurydzy, znany już w czasach przedhiszpańskich. Wzbogacony został z czasem smakowo, dzisiaj dodaje się do niego także mleko. Podawany również na ciepło. Ciepłe tamales popijane kawą mają wielu zwolenników podczas posad. Potrawą Bożonarodzeniową jest też indyk, zwany guajolote (w jęz. nahuatl: huexólotl – Wielki Kogut), który pochodzi z Meksyku.

Kwiatowo, znaczy: odświętnie i kolorowo

Pośród kwiatów dekorujących grudniowe święto króluje roślina znana także w Europie już od 1678 r. tzw. Gwiazda Betlejemska. Ciekawostką jest, że w Meksyku kwiat ten zwany jest flor de Nochebuenaflor de Navidad albo Cuetlaxochitl (Więdnący Kwiat) - choć powszechnie obecny w czasie bożonarodzeniowym – zwany jest... kwiatem Paschy (flor de Pascua). Może dlatego, że kwitnie dwa razy w roku, w kwietniu i grudniu, a więc dokładnie w czasie obchodzonych świąt. W odróżnieniu od europejskich, doniczkowych, niewielkich roślin, w Meksyku jest potężnym krzewem, który wzrasta bujnie nawet do kilku metrów.

Karawana bożonarodzeniowa

czyli szereg otwartych ciężarówek czy też limuzyn, na których przedstawiane są poszczególne elementy tradycji związanej z Bożym Narodzeniem. Wystrojone świątecznie, poobklejane różnymi ozdobami auta snują się w rytmie radosnych piosenek i kolęd po ulicach miast, obwieszczając zbliżającą się radość świąt. Wystrojone są jednakże nie tylko auta, ale jadący na nich uczestnicy i dzieci. Są trzej królowie, jest gwiazda betlejemska, jest święta rodzina, święty Mikołaj, choinka... Kolejna okazja dla dzieci, żeby objadać się ofiarowywanymi im słodyczami, których w Meksyku nie brakuje.

Święta w Meksyku mają naprawdę słodki smak. Życzę Wam, droczy czytelnicy, radosnych i wypełnionych rodzinnym ciepłem świąt Narodzin Zbawiciela!

Chwiejnym krokiem

  Buenos dias! Alkoholizm jest chorobą, która bazuje na uzależnieniu od alkoholu. Staje się problemem wpisywanym w poziom zdrowia publiczne...