30/04/2024

Chwiejnym krokiem

 

Buenos dias!

Alkoholizm jest chorobą, która bazuje na uzależnieniu od alkoholu. Staje się problemem wpisywanym w poziom zdrowia publicznego, który dotyka swoimi konsekwencjami miliony osób. Są to konsekwencje nie tylko pojedynczych osób (ich zdrowia cielesnego, jak i psychicznego), ale także społeczności, a więc szerszego wymiaru życia społecznego (zwłaszcza rodziny). Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) określiła alkohol jako przyczynę 6% śmierci na całej kuli ziemskiej, podczas gdy w Meksyku jest odpowiedzialny za 10% zgonów.

Rosnąca statystyka

Dane te nieustannie wzrastają, Wypadki samochodowe, wzrastająca przemoc, uliczne strzelaniny oraz bijatyki posiadają gdzieś w sobie również podłoże alkoholowe. Podobnie, jak przemoc domowa. Jak podaje dziennikarka Hannia Noell w swoim artykule dla „El Economista”, opierając się na danych narodowej ankiety z 2022 r. odnośnie zdrowia i odżywiania, spożycie napojów alkoholowych wzrosło w Meksyku do 72,8% wśród mężczyzn powyżej 18 roku życia, a wśród kobiet do 48,4%. Najbardziej popularnym trunkiem jest bez wątpienia piwo (40% społeczności), a kolejne miejsca w rankingu zajmują narodowe trunki, takie jak tequila, mezcal i aguardientes. Tuż za nimi plasuje się brandy oraz whisky. Badania wykazują wzrost spożycia alkoholu wśród kobiet, zwłaszcza nastolatek. To spożycie większe jest także wśród młodzieży w metropoliach oraz wśród grup społecznych o wyższym wykształceniu. Niewielki spadek w niektórych regionach nie wpływa jednak na poprawę sytuacji spożycia alkoholu. W takich stanach, jak Baja California Sur, Coahuila, Nuevo León oraz Sonora, spożycie alkoholu wśród mężczyzn sięga powyżej 80%. W stolicy Ciudad de México ilość spożywanego alkoholu przekracza średnią krajową: 78,8% wśród mężczyzn i 52,7% wśród kobiet powyżej 18 roku życia.

Przysięga

Praktycznie do każdej parafii przybywają młodsi i starsi, kobiety i mężczyźni, by złożyć tzw. juramento. Jest to przysięga przed Bogiem na określony czas, do abstynencji od alkoholu, narkotyków czy innych uzależnień. W większości przypadków dotyczy spożywania napojów alkoholowych. Dość często przychodzą wspólnie koledzy „od kieliszka” pragnący w przypływie emocji wyzwolić się od zgubnego nałogu.

Takie duże i przez cały dzień otwarte centrum jest także na terenie bazyliki w Guadalupe. Bywa, że ustawiają się nawet kolejki do przysięg. Wiadomo, sanktuarium to sanktuarium. A Guadalupana może dać niezawodną pomoc.

Jednak motywacja nie zawsze jest silna ani szczera. Niektórzy stali się stałymi bywalcami kościoła, przychodząc tylko i wyłącznie by kolejny raz odnowić przysięgę. Często po każdej następnej wpadce. Bywa, że nałogowiec przybywa z rodziną, rodzicami albo żoną (lub mężem, bo kobiet też nie brakuje). Przypuszczam, że wskutek ultimatum bliskich, a nie w zgodzie z własną wolą. Często to pewnie ostatnia deska ratunku rzucona mu przez rodzinę, w desperacji chwytającej się każdej okazji do choć minimalnej zmiany sytuacji. Taki rodzaj wymuszenia, bez wewnętrznej zgody przysięgającego, nie ma jednak szans powodzenia. Są jednak ludzie, którym faktycznie juramento pomaga wyjść z nałogu. Jest ich jednak mało, a każdy taki przypadek to swego rodzaju autentyczny cud.

Podchodzę nieco z dystansem to praktyki juramento, prosząc Boga o pomoc w danej sytuacji. O uwolnienie. O światło Ducha, by właściwie rozeznać sytuację i znaleźć odpowiednie słowa i radę, by ewentualnie pomóc potrzebującym. Odczuwam wyraźnie intencje i nastrój przychodzących. Czasami w żartobliwej rozmowie wykazuję nielogiczność składania przysięgi, gdy nie jest się do końca przekonanym o realnym jej powodzeniu. I bez chęci uczynienia wszystkiego, by zostać uwolnionym. Podjęcia trudnej walki. A ciężkich prób będzie w niej na pewno wiele. Niekiedy kieruję przybyłych do grup AA lub konkretnych poradni dla osób uzależnionych.

Rozmowa (prawie)przysięgłego

  • Padre, chcę złożyć juramento... - obok mnie stoi młody, może dwudziestopięcioletni chłopak, ubrany w stare jeansy i zbyt dużą, białą koszulkę. Patrzę mu prosto w oczy:

  • Jesteś pewien swojej decyzji? - zapytuję – Wiesz, że to odpowiedzialność, aby dochować przysięgi. Tym bardziej przed Bogiem.

  • - Tak, muszę złożyć tę przysięgę!

  • - Musisz, czy chcesz? Bo różnica między jednym a drugim jest zasadnicza.

    Chłopak zamyślił się. Zrozumiał, o co mi chodzi.- No... chcę również. Oprócz tego, że muszę. Rodzice powiedzieli, że wyrzucą mnie z domu, kiedy znowu przyjdę pijany.

  • Dobra. Składasz pierwszy raz?

  • Tak.

  • Wygląda to tak: najpierw przeczytasz na głos tekst na obrazku, który jest prośbą do Boga o pomoc. Musisz jednak żałować oraz powziąć stanowczą decyzję, że naprawdę pragniesz się wyzwolić z nałogu. Potem wspólnie pomodlimy się o wsparcie Ojca, bo bez Niego niewiele możemy. Też za twoją rodzinę, by miała wiele cierpliwości oraz nadziei, i pomogła tobie w walce. A wiesz, że ona będzie niełatwa. Potem podpiszesz przysięgę i ja moim podpisem potwierdzę, że ją złożyłeś. No i jeszcze wpiszemy datę rozpoczęcia, by określić czas trwania. Na jak długi czas chcesz przysięgać?

  • Pół roku. Tylko... czy możemy wpisać na pojutrze datę rozpoczęcia przysięgi?

  • A dlaczego? Masz jakąś imprezę dzisiaj?

Zmieszany chłopak spuścił wzrok. Nie trudno było odkryć intencję tych przenosin.

  • No... tak! Jutro są chrzciny bratanka. A jak się nie napić z chrzestnym i nie oblać tak radosnego faktu, jak chrzciny?

Uśmiecham się i patrząc w oczy mojemu rozmówcy, pytam jeszcze raz:

  • Czy naprawdę chcesz złożyć tę przysięgę? Uważam, że nie warto bez przemyślenia motywacji przysięgać przed Bogiem. Będziesz potem borykał się z wyrzutami sumienia, że jej nie wypełniłeś. Dla mnie to nie problem: możesz przysięgać. Cała odpowiedzialność jest jednak po twojej stronie, nie po mojej. Zawsze możesz przyjść później, kiedy w 100% zdecydujesz się zmienić swoje życie. To moja rada, a decyzja należy tylko do ciebie. Będę tu na ciebie czekał.

Dużo czy mało?

Przeprowadzone podobne badania odnośnie spożycia alkoholu w Polsce pokazały, że na jednego Polaka rocznie przypada średnio 11,7 litra czystego alkoholu, co najmniej raz w miesiącu upija się 35 proc. dorosłych. Pomimo tego, Polska nie lasuje się czołówce najbardziej pijących. Jak i Meksyk, który na świecie zajmuje jedno z odleglejszych miejsc.

Krótki słownik meksykańskich wielbicieli alkoholu

Chela/Cheva/Cheve: piwo

Chelear: wypić wiele piw

Chupe: napój alkoholowy (różnego typu)

Cruda (lub: cruz): ogólne złe samopoczucie spowodowane wypiciem dużej ilości alkoholu; kac

Cruzadito (lub: pulpo): gdy grupa pijanych osób pije wzajemnie krzyżując ramiona („na brudzia”)

Fuertecito: jakikolwiek napój alkoholowy, który nie jest piwem lub likierem

Hidalgo, de: pić jednym szotem (na jeden raz) napój alkoholowy.

Malacopa: osoba, która po spożyciu alkoholu staje się agresywna, bez względu na ilość wypitego trunku

Peda: święto, fiesta; bez względu na to, ile w niej uczestniczy osób, dwie czy więcej 

Pedo: wysoki poziom alkoholu we krwi

Pisto: nazwa napoju alkoholowego (każdego typu) na północy Meksyku

Precopeo: spotkanie wąskiej grupy osób poprzedzające główną fiestę

Teporocho: osoba przez cały czas będąca pod wpływem alkoholu

Vaquita (lub vaquera): wzajemna zrzutka na zakup alkoholu na wspólne świętowanie



12/04/2024

Kraina czekolady i mezcalu

Buenos dias!

Oaxaca to nazwa regionu, ale również jego stolicy. W jęz. nahuatl słowo Huaxyacac znaczy tyle, co „na nosie (szczycie) tykwy”. Jeden z najbardziej kolorowych stanów Meksyku. Nie dziwi więc, że turyści chętnie tutaj przybywają, nie tylko ze względu na okoliczne, dziewicze plaże wybrzeża Pacyfiku, ale również, żeby napełnić duszę udziałem w szeroko promowanych barwnych tradycjach oraz nasycić żołądek potrawami jednej z najbardziej wykwintnych kuchni meksykańskich.

Miejsce, które pachnie historią

Oprócz stolicy Oaxaca posiada wiele atrakcyjnych dla turystów miejsc. Wielbiciele historii mogą udać się do jednego z najbardziej znaczących w okresie przedkolumbijskim kompleksu religijnego na Monte Alban. Położone wysoko na górze wykopaliska to pozostałości szeregu budowli, świątyń i piramid. Na szczęście, obiekt nie został zniszczony przez konkwistadorów, którzy systematycznie niszczyli miejsca kultu Indian pod pretekstem ewangelizacji. Dlaczego? Ze względu na jej położenie oraz masywne, kamienne bloki, które nie było łatwo zniszczyć. Nie udało się im także zagrabić ukrytego tam skarbu. Odkrył go znacznie później archeolog Alfonso Caso. Jego odkrycie nazwano Skarbem Grobu 7 i bez wątpienia to jedno z najważniejszych odkryć na całym kontynencie amerykańskim. Nie ze względów ekonomicznych, ale wskazało na charakterystykę życia tamtejszych plemion.

Ludzie z charakterem

Zasadniczo tereny Oaxaca zamieszkiwały dwie grupy plemion: Zapotekowie oraz Mixtekowie. Były to grupy etniczne złożone z ludzi o twardym charakterze, co wpłynęło na ukształtowanie ich tożsamości, które widać do dziś dnia w silnym związaniu się z własną odrębną kulturą i tradycją. To jeden z niewielu z Meksyku, gdzie Indianie nie czują się umniejszeni przez swoje pochodzenie, ale dumni ze swojego pochodzenia i przynależności etnicznej.

Siła charakteru bez wątpienia przyczyniła się do tego, że w historii aż dwóch prezydentów pochodziło z Oaxaca. I to nie byle jakich! Mowa o narodowych bohaterach: Benito Juárez (nota bene, dyktator) oraz Porfirio Díaz.

Folklorem wypełnione serce

O pielęgnacji elementów kultury i żywemu kultywowaniu tradycji Zapoteków świadczyć może doroczny tzw. festiwal Guelaguetza. Jego powstanie sięga początków ubiegłego wieku (1932) jako upamiętnienie odrębności rasowej. Dodatkowo chciano w ten sposób zgromadzić środki ekonomiczne na pomoc dla wzrostu miasta po trzęsieniu ziemi w roku 1931.

z czasem la Guelaguetza stała się jednym z najważniejszych wydarzeń folklorystycznych na całym kontynencie. Na pewno najbardziej spektakularnym. Występy lokalnych artystów, występy grup tanecznych, koncerty, rękodzielnictwo, prezentacje lokalnych podań i legend to tylko niektóre z atrakcji festiwalu, w którym licznie uczestniczą turyści z całego świata.

Oaxaca, oprócz tradycyjnej muzyki indiańskiej posiada też gatunek muzyki związanej z Oaxaca, tu powstałej i dlatego wyjątkowej. Nawet, gdy la chilena to gatunek muzyczny, który znany jest też na wybrzeżu sąsiedniego stanu Guerrero. Na wybrzeże przyszła wraz z chilijskimi marynarzami, stąd nazwa. Mieszanka dźwięków stąd i stamtąd. Ma swoich fanów. Wiadomo, najwięcej w stanie Oaxaca.

Archeologiczne dotknięcie śmierci

Niedaleko stolicy położone jest Mitla. Nazwę miejscu nadali hiszpańscy konkwistadorzy, którzy nie znali lokalnych języków. Trudno im było nawet oddać właściwą nazwę, stąd uproszczenia. Z Mictlan (nazwy legendarnej krainy zmarłych w świecie Azteków i innych plemion) zrobiło się Mitlan. Nazwa miasteczka zawsze jednak odnosiła się do miejsca zmarłych, także w językach oryginalnych. W jęz. zapoteckim Yoo' Ba' znaczyła „miejsce odpoczynku" lub „dom grobów”, a w języku Mixteków: Ñuu Ntìì, „miejsce zmarłych”. Już sama nazwa wskazuje na związek tego miejsca z kultem i pochówkiem zmarłych. Nie ma tutaj piramid, ale zespoły poszczególnych budynków. W czasie konkwisty na tym wielkim cmentarzu ze zdemontowanych pierwotnych budowli Hiszpanie pobudowali spory kościół. Zniszczyli ten fenomen architektury autochtonów. Do dziś nie wiadomo, jak Zapotekowie transportowali do Mitla ogromne, kamienne bloki. Zadziwiające jest również, że nie używali do budowania żadnych substancji wiążących. W 2010 roku zabytek został pisany przez UNESCO na listę Kulturowego Dziedzictwa Ludzkości.

Smak czekolady i mezcalu

Te dwa produkty można nazwać bogactwem naturalnym Oaxaca. Niegdyś gorzki napar przyrządzany z ziaren kakaowca był zarezerwowanym trunkiem najwyższych klas dawnych plemion, w tym Azteków. Ziarna były jednostką monetarną. W czasie konkwisty Hiszpanie przetransportowali receptę i kakao do Europy. Niestety, dodając cukier. Tak powstał wyrób zwany dzisiaj czekoladą czarna, pachnąca, naturalna czekolada ma zupełnie inny smak niż ta wytwarzana w fabrykach, gdzie oryginalny posmak zaginął w trakcie różnych procesów mających „ulepszyć” to, co samo w sobie było wartościowe i smaczne.

O mezcalu można by pisać wiele. Podczas jednej z kilku moich wizyt w Oaxaca odwiedziłem fabrykę tego alkoholowego trunku. Mezcal produkuje się w wielu regionach Meksyku (np. Durango, Guanajuato, Guerrero, San Luis Potosí, Tamaulipas czy Zacatecas), ale to właśnie Oaxaca jest uznawana za światową stolicę mezcalu. Produkowany jest z kilku odmian kaktusów (tobalá, espadín i madrecuixe), i podobnie jak tequila, posiada nieco różny charakter smakowy, zależnie od czasu leżakowania. 

Mnie najbardziej przypadła do gustu wersja jednoroczna (co do tequili, to jestem fanem leżakowanej w beczkach przez lata, ciemnej wersji añejo). W fabryce mogłem skosztować wszystkich wersji. Mimo to, nie odczułem żadnych skutków pobocznych w postaci upojenia. Mezcal, podobnie jak tequila, jest wynikiem fermentacji i destylacji agawy. Nazwa mezcal pochodzi z jęz. greckiego i znaczy „szlachetny”, Agawa była używana już jako produkt spożywczy od ponad 9000 lat, także jako roślina lecznicza. Nie jeden raz kieliszek mezcalu potrafi wyleczyć nieżyt gardła czy uspokoić symptomy uciążliwej grypy, o czym sam się przekonałem żyjąc na ziemi meksykańskiej.

Koniec nie będący końcem

O atrakcjach i sekretach Oaxaca można pisać wiele. Może jeszcze w tym blogu będzie ku temu okazja. Na koniec wspomnę o tym, że w miasteczku Santa Maria del Tule rośnie drzewo o największym na świecie obwodzie pnia, co oficjalnie zatwierdzono jako rekord w Księdze Rekordów Guinessa. Wysokie na 42 m drzewo posiada ogromny pień, mierzący diametralnie 14,5 m. obliczono, że potrzeba 30 osób, aby go objąć, a jego korona daje cień pięciuset ludziom. Robi wrażenie! Stając pod nim, patrzyłem na gęste konary i pomyślałem, że przyroda jest prawdziwym cudem, który należy podziwiać a nie oswajać z pomocą nowych technologii. Może raczej samemu trzeba z pokorą dać się oswoić? Bo przecież człowiek, choć istota stworzona na podobieństwo Boga, jest częścią natury. Oswajać naturę, znaczy: żyć z nią w harmonii i szacunku.



15/03/2024

Karaluchy pod poduchy

Buenos dias!

Wszędobylskie owady, które uwielbiają żerować na śmietnikach są znane na całym świecie. Oczywiście, różnią się między sobą, ale łączy je jedno: ich królestwem są porzucone, brudne pomieszczenia oraz labirynty kanalizacji ściekowych. Szybko się rozprzestrzeniają, stąd stanowią prawdziwe utrapienie domowych zapleczy. Zwłaszcza, że mogą roznosić różnorakie choroby, wirusy, bakterie i grzyby. Mowa oczywiście o karaluchach.

Z CV karalucha

Meksyk posiada również swoją odmianę karaluchów. To zaledwie jedna z ok. 4 tys. odmian karaluchów na świecie. Ale narodowa, i choć nie jest raczej chlubą Meksyku, to związana właśnie z tym zakątkiem świata. Chyba nie ma bardziej znanych insektów o tak złej sławie, co karaluchy. Głupie szkodniki! A może jednak... nie takie głupie? Ot, chociażby fakt, że mają dość złożony układ nerwowy, a mózg podzielony jest na trzy części: protomózg, mózg „deutero” i mózg „trytu”. Ciekawostką jest też, że... mogą żyć przez jakiś czas bez głowy. Niewiarygodne, aczkolwiek prawdziwe, naukowe twierdzenie potwierdzone badaniami.

Zastanawiam się, czy ten rozwinięty, trójczęściowy mózg pomaga w jakiś sposób istnieć karaluchom? Wygląda na to, że tak. Insekt ma zdolność rozwijania pamięci długotrwałej, zwłaszcza typu węchowego i wzrokowego. Różne testy wykazały, że karaluchy potrafią orientować się w labiryncie i odróżniać lewą stronę od prawej.

Twardziel

Badania potwierdziły też, że są w stanie przeżyć radiację dziesięciokrotnie większą niż jest w stanie znieść istota ludzka, o sile 18G. Jednak nie są nie zniszczalne, jakby się wydawało. Organizmy te unicestwi dopiero bomba atomowa o sile 16 kiloton. Ps. Aby je uśmiercić nie potrzeba jednak bomby nuklearnej, wystarczy też silne, celne uderzenie. Byle nie w głowę, bo przecież insekt przeżyje bez niej.

Cucaracha jest jednak nie tylko dość odporna na radiację, ale także nie grozi jej utonięcie. Potrafi bez oddychania wytrzymać pod wodą aż 40 minut! Pewnie dlatego, że kiedy regularnie brakuje jej wody, potrafi przestawać oddychać, żeby wyregulować swój organizm.

Wyciągnąć kopyta... odnóża czyli

W większości przypadków karaluchy zdychają brzuchem do góry, ponieważ stężenie pośmiertne powoduje skurcz ich nóg, przez co tracą równowagę i ostatecznie się przewracają; co może nastąpić również z powodu skurczów spowodowanych środkami owadobójczymi. Jest to też pozycja, którą zwykle meksykańskie karaluchy przyjmują jako mechanizm obronny, symulując swoją śmierć, aby uciec przed niebezpieczeństwem, które ich prześladuje.

Korzenie

Karaluchy istnieją od około 250 milionów lat. Zapewne to wynik ich niezwykłej adaptacji żywieniowej. Aby przeżyć są w stanie konsumować takie przysmaki, jak mydło i klej. Nie potrzebują do życia ludzkich osiedlisk, gdyż równie dobrze gnieżdżą się w naturze. Znanych jest wiele odmian tych insektów: czarna, niemiecka (jak widać, karaluchy osiedliły się nawet w tak zorganizowanym i wydawałoby się – pedantycznie uporządkowanym – kraju) czy amerykańska. Oczywiście, w Meksyku żyje odmiana amerykańska, i to o niej będzie ten post. Chociaż spotyka się też odmianę niemiecką (Blatella germanica) oraz orientalną (Blatta orientalis). W ostatnim czasie zaobserwowano pojawienie się nowej odmiany, tzw. bandas marrones (Supella longipalpa)

Przypuszcza się, że amerykańska odmiana karaluchów ((Periplaneta americana) pochodzi z rodziny Blattidae, która przybyła na kontynent z Afryki. Wymiana handlowa między tymi dwoma kontynentami a także obecność niewolników afrykańskich w okresie kolonialnym była paszportem karaluchów do nowego świata.

Portret insekta

Cucaracha (bo tak tutaj powszechnie nazywane są te insekty) są dość duże (3,5 – 4 cm!), mają owalny kształt i są koloru błyszczącego, nieco wpadającego w czerwień brązu i długie czułki. Posiadają twardy, ciemnobrązowy korpaks, przykrywający skrzydła. Bo te insekty potrafią również latać, ale tylko wtedy, gdy temperatura przekracza 21º C, i są to loty krótkodystansowe, zaledwie kilkumetrowe. Spotkać je można zarówno w domach mieszkalnych, jak i w środowisku naturalnym, różnych magazynach, miejskich wysypiskach śmieciowych, kanałach ściekowych czy też metrze. W domach najczęściej osiedlają się w środowisku ciepłym i jednocześnie wilgotnym, w kotłowniach i piwnicach.

Wytrwały, szybki, głodny

Insekty są bardzo odporne na wszelkie niedogodności. Prowadzą przeważnie nocny tryb życia. Dla optymalnego stadium rozwoju niezbędna jest dawka pokarmu o wysokiej zawartości białka. Samice mogą przetrwać bez wody i jedzenia przez ok. 40 dni! Doskonale czują się w temperaturze 28° C. ze względu na wysoką plemność mogą stać się prawdziwym szkodnikiem. Bywa, że prowadzi się wręcz akcje odymiania i różnorakie formy niszczenia tych szkodników. Pogoń z kapciem czy szczotką za szkodnikiem nie jest sprawą prostą. Jedną z ciekawostek na temat karaluchów jest to, że potrafią poruszać się z prędkością 1,5 metra na sekundę. W ciągu jednej sekundy są w stanie pokonać długość 50 razy większą niż jego ciało. Niezły sprint! Nie jeden raz widziałem, jak szybko potrafią się poruszać. Jeżeli wziąć pod uwagę że to stworzenia nocne, szybkie i odporne, moim zdaniem pretendują do miana super-szkodnika.

Karaluchowy song

Poznając charakterystykę tego meksykańskiego karalucha łatwiej jest zrozumieć przesłanie niezwykle popularnej, nie tylko w Meksyku, piosenki La Cucaracha. Jest ona tutaj grana przez grupy mariachi a nawet posiada swój własny taniec. Posiada nieco różniące się wariacje muzyczno-tekstowe, ale każda z nich zaczyna się od rytmicznie wyśpiewanej frazy „La cucaracha, la cucaracha, ya no puede caminar”. Wielu historyków dopatruje się jej początków w czasach Rewolucji Meksykańskiej. Są jednak i tacy, którzy jej pojawienie wiążą z rokiem 1818, kiedy to z Europy przybyła na kontynent amerykański. Bez względu na korzenie, piosenka zyskała popularność w czasie rewolucji, kiedy często śpiewały ją wojska rewolucjonisty Pancho Villa. 

Sam Pancho – jak twierdzi pisarz i historyk Paco Ignacio Taibo II w swojej książce Pancho Villa una biografía narrativa, że Centauro del Norte nieustannie naśmiewał się ze swojego wroga, gen. Victoriano Huerta i stwierdził, że na oficjalnych zdjęciach, gdy ten nie miał na sobie munduru wojskowego, wyglądał jak karaluch. Huerta znany był wówczas także z tego, że często upijał się oraz palił marihuanę. Spożywał tak duże ilości koniaku, czego skutkiem były problemy z chodzeniem, do tego był też kulawy i cierpiał na zaćmę, która utrudniała mu swobodne poruszanie się pomimo trzeźwości. Pancho Villa traktował więc piosenkę jako idealną satyrę na swojego przeciwnika.

Lekkie śpiewanie i ciężkostrawne przeżuwanie

Od jednego z Meksykanów słyszałem nieco inną wersję, która również jest całkiem możliwa. La Cucaracha była piosenką, która w czasach Rewolucji Meksykańskiej miała za zadanie nie tylko zdenerwować wojska przeciwnika ośmieszając je, ale także pokazać pogardę ze strony oddziałów rewolucyjnych. To one o sobie śpiewały, że są jak karaluchy: jest ich plaga, są zwinne i w końcu oblegną wojska wroga.

To forma dodania sobie animuszu przed walką, ale też próba psychologicznego zastraszenia przeciwnika. Nonszalancja w relacji do niego, jak i do śmierci. A taka niby niewinna w swojej treści i wesołej linii melodycznej, piosnka...


Chwiejnym krokiem

  Buenos dias! Alkoholizm jest chorobą, która bazuje na uzależnieniu od alkoholu. Staje się problemem wpisywanym w poziom zdrowia publiczne...