19/06/2025

Matki Poszukiwaczki: cichy krzyk o sprawiedliwość w Meksyku

 Buenos dias!

Na pustynnych drogach północy Meksyku, pomiędzy uprawnymi polami południa, w odludnych zakątkach gór, czy nad brzegami rzek pojawiają się kobiety, które niekiedy własnymi rękoma rozgrzebują ziemię. Nie poszukują one złota czy ukrytych skarbów. Nie należą do żadnej grupy archeologów czy geologów. Poszukują swoich zaginionych dzieci. W Meksyku powszechnie nazywa się je madres buscadoras („matki poszukiwaczki”)

Symbol

Są symbolem niepojętego bólu, który jest w stanie pokonać wszelki strach i przeciwności. Wewnętrzne cierpienie staje się w działaniu tych kobiet bezradnym wołaniem o sprawiedliwość oraz pomoc, której nie otrzymują nawet od rządowych organów, które powinny się troszczyć o dobro obywateli Niestety, wszechobecna korupcja, współpraca z kartelami, które tak naprawdę rządzą w Meksyku, powoduje sytuację, gdzie nikt nie może czuć się bezpieczny.

Kim są matki poszukiwaczki?

To kobiety (choć nie tylko: są to czasami całe rodziny, ojcowie i rodzeństwo), które - często bez żadnego przygotowania w tematyce praw człowieka albo kryminalistyce – nauczyły się intuicyjnie, odczytując znaki w ziemi, odszukiwać kości ofiar zakopanych w starych, leśnych rowach czy gdzieś na górskim odludziu. Po co to robią? Bo ufają, że wreszcie znajdą resztki swoich synów i córek, uznanych powszechnie za „zaginionych” (desaparecidos). Tak naprawdę to słowo „zaginiony” w Meksyku znaczy przeważnie „martwy”. Są przypadki odnalezienia żywych ludzi, którzy zostali porwani, ale jest to rzadkość. Zwłaszcza, że nikt się nie przejmuje losem zaginionych, policja nie poszukuje ich ani nie podejmuje żadnych działań w tym kierunku. Właśnie dlatego Meksyk to obecnie miejsce, gdzie bezkarność jest bardziej powszechna niż sprawiedliwość. A jeśli jest bezkarność, to przemoc i śmierć stają się czymś na porządku dziennym.

Wspólnota serc strapionych

Matki poszukiwaczki nie stanowią jednej organizacji. Motywacją ich działania nie na zabarwienia politycznego czy ideologicznego. Jest to miłość do zaginionych dzieci, skrajna bezradność wobec zaistniałego problemu oraz silna determinacja z tego wynikająca. Z czasem pojawiło się wiele lokalnych grup, które zrzeszają kobiety przeżywające te same rozterki dotyczące ich zaginionych dzieci lub bliskich krewnych. Po ich istnieniu dostrzec można powszechność tego zjawiska. Są obecne praktycznie w każdym ze stanów Meksyku. Niektóre z tych grup mają bardzo wymowne nazwy, np. Mariposas buscando Corazones y Justicia (Motyle poszukujące Serc oraz Sprawiedliwości), Angeles de pie por ti (Stojący za tobą aniołowie), Corazones sin Justicia (Serca bez Sprawiedliwości), Madres i Guerreras Buscadoras de Sonora (Matki i Wojowniczki Poszukiwaczki z Sonory), Luz de esperanza Desaparecidos Jalisco (Światło nadziei Poszukiwaczki z Jalisco). Jednoczy je ta sama przeżywana tragedia: wymuszone zaginięcie ich pociech. W trudzie i zmęczeniu, upale czy deszczu, nie zaprzestają swojej poszukiwawczej misji.

W roku 2015 udało się zjednoczyć wiele z tych grup rodzin poszukujących zaginionych w Ruch dla Naszych Zaginionych w Meksyku (MNDM: Movimiento por Nuestros Desaparcidos en México), którego celem było ujednolicenie pierwszej formy Prawa Ogólnego (Ley General) odnośnie materii osób zaginionych. Udało się to trzy lata później (02.01.2018), choć niestety nie rozwiązało to ciągle rosnącego problemu zaginięć wielu osób. Niemniej MNDM zrzesza obecnie ponad 80 grup z 24 stanów meksykańskich. Dzięki jego działaniom, od roku 2019 udało się odnaleźć 1230 osób pogrzebanych w ukrytych, masowych grobach, ale także 1300 osób żywych przebywających w różnych częściach kraju. Wielu z nich zostało porwanych i torturowanych na granicy z USA, gdzie jako migranci próbowali przedostać się do sąsiedniego kraju.

Nieustanna walka

Szukać kogoś zaginionego w Meksyku jest aktem wielkiej odwagi. Wiąże się bowiem z realnym ryzykiem utraty życia. Według oficjalnych statystyk w tym czasie jest tutaj ponad 120 tysięcy osób zaginionych. Milczenie na ten temat rządzących stało się już normą.

Dlatego matki poszukiwaczki przekuły swój ból w formę konkretnego działania. Używają sieci społecznościowych w Internecie ażeby łączyć swoje siły, sprawdzać anonimowe informacje o możliwych masowych, ukrytych grobach, szkolą się odnośnie praw człowieka a także próbują wywoływać presję na państwowych organach władzy, które wyraźnie ignorują i zaniedbują swoje obowiązki. Świadczy o tym stale rosnąca liczba osób nie odnalezionych. Do lutego 2023 roku było aż 11 tysięcy osób, których nie udało się zlokalizować a tylko niewielki procent znalezionych.

Żywy lub martwy

Trzeba dodać, że większość odnalezionych ciał czy czasami żywych ludzi, nie jest zasługą policji, tylko właśnie skutkiem działania tych grup kobiet. To one odkrywają kości, dowody czy rzeczy osobiste zaginionych. Przekazują je odpowiednim instytucjom państwowym, które długimi miesiącami albo latami, opóźniają się z identyfikacją. Jest to czas długiego oczekiwania na sprawiedliwość, lecz dla matki posiadanie ciała zmarłego dziecka, które może godnie pochować, jest jakąś formą przynoszącą ukojenie i pokój serca.

Radość pani Alicji

Od kiedy pamiętam, zawsze miała smutną twarz i głęboki smutek w oczach. W naszym niewielkim kościele zawsze siadała w ostatnim rzędzie ławek, na wprost ołtarza. Czułem jej smutek, ale nigdy nie śmiałem zapytać. Z szacunku do jej przeżyć i zapewne jakiejś tragicznej historii, jaką w sobie nosi. A z drugiej strony ten smutek nie dawał mi spokoju. Więc w ciszy serca modliłem się za tę kobietę, aby Bóg się tym wszystkim zajął. Aż pewnego razu, zamykając świątynne drzwi słyszę cichy głos. Nie musiałem się nawet odwracać, by zgadnąć, czyj to głos. Ten sam smutek, który malował się na twarzy, odczuć można było wyraźnie w tonie głosu.

  • Dobry wieczór! Ojcze, czy możemy chwilę porozmawiać?

  • Oczywiście. Nie wiem, czy będę w stanie pomóc, ale jestem dobrym słuchaczem. Lubię słuchać opowieści ludzi, ich historii życia, myśli...

  • Moja historia to dramat, który noszę w sobie od prawie dwóch lat. Nie wiem, czy to mało, czy dużo? - starsza kobieta spojrzała na mnie swoimi smutnymi oczami.

  • Czasem nie można zmierzyć bólu i cierpienia, mierzy się go sercem. Odczuwaniem, przeżywaniem, intensywnością. Chociaż i tak cierpienia nie da się opowiedzieć. Niemniej dobrze jest słowami wyrzucić go z siebie.

  • Miałam... - chwila ciszy, a może zawahania, w której dostrzegłem w oczach staruszki błyszczące krople łez – Mam... córkę. Jedynaczkę. Została mi tylko ona. Mąż zmarł pięć lat temu. Rak. Dwa lata temu Diana, moja córka, wyszła wczesnym rankiem do pracy i od tej pory jej nie widziałam... - drżący głos kobiety z tonu smutnego zmienił się w pełen dramaturgii – Nie wie, gdzie jest, co robi? Nie wiem, co się stało. Wiem, tylko, jak bardzo mi jej brakuje. Każdego dnia zapalam w oknie świeczkę. Żeby wiedziała, że czekam i żeby wróciła.

  • A czy policja jej szuka?

  • Zgłosiłam jej zaginięcie następnego dnia. Spisali dane, rysopis. Kazali mi cierpliwie czekać. Więc... czekam. Już drugi rok. Początkowo miałam wielką nadzieję, że wkrótce się odnajdzie cała i zdrowa. Teraz chciałabym chociaż móc wiedzieć, gdzie jest i co się z nią stało. Nie stać mnie na łapówkę, by się tym zajęli. Nie stać mnie na prywatnego detektywa. A dokładnie wczoraj Diana miała urodziny. Rano, samotnie, zapalając świeczkę, zanuciłam jej cicho Mañanitas...

Smutek pani Alicji przeszedł na mnie. W takich sytuacjach brakuje słów.

  • Będę się modlił, żeby wróciła – odrzekłem, faktycznie wierząc, że tylko Boża interwencja może tutaj coś zdziałać.

  • Dziękuję. Choć zaczynam już tracić nadzieję. Wierzę tylko, że Diana, gdziekolwiek teraz przebywa, czuje się dobrze.

Jakiś czas później, może miesiąc a może dłużej, spotkałem znowu panią Alicję. Ten sam smutek gdzieś w głębi oczu, ale na ustach miała delikatny uśmiech, a w tonie jej głosu odczułem głęboki pokój, którego wcześniej nie było.

  • Przyszłam podziękować Bogu! - rzekła z lekkością, jakby zrzuciła ze swoich ramion wielki ciężar.

  • Czyli Diana się odnalazła?!

  • Właściwie, to ją odnaleźli. Przy okazji penetracji przez Madres buscadoras jednego z leśnych rowów, gdzie była masowa mogiła nieznanych ofiar, natrafiono na resztki ciała kobiety, której strzępy ubioru przypominają suknię, w jaką była ubrana moja córka w chwili zaginięcia. Na jej szyi zachował się metalowy łańcuszek z niewielkim serduszkiem. Taki, jaki kiedyś na urodziny podarowałam Dianie.

  • Przykro mi. To straszne!

  • Dla mnie to wielka ulga. Nie muszę już żyć w niepewności. Nie muszę oczekiwać powrotu do domu, bo ona właśnie wróciła. Będę mogła pochować ciało mojej ukochanej córeczki. Będę mogła pomodlić się przy jej grobie, a w dniu urodzin zaśpiewać Mañanitas.

Cena poszukiwań

Poszukiwanie posiada swoją cenę. I nie chodzi tylko o zdrowie. Wiele matek zostało zamordowanych przez grupy przestępczości zorganizowanej, działających często za przyzwoleniem władz. Każde zgłoszenie zaniedbania z ich strony jest ryzykiem. Nie jest to teoria. Przypadki takich osób jak Cecilia Flores, założycielki grupy z Sonory, która wiele razy była zastraszana pogróżkami czy Aranza Ramos, innej matki poszukiwaczki, są przykładem świadomego ryzyka osoby, która wznosi do góry dłoń i otwarcie mówi: „Tutaj coś jest!”

Na celowniku

Innym przykładem matki – ofiary jest Arantza Ramos Gurrola, która została zabita w 2021 r. podczas poszukiwań swojego męża na polu w Ejido Ortiz, gdzie odkryto szereg krematoriów. Miejsce to było jednym z wielu w Meksyku miejsc aktywnej eksterminacji ludzi.

Pod koniec sierpnia 2022 r. zamordowana została Rosario Lilian Rodriguez Barraza, która poszukiwała swojego zaginionego syna. Kilka miesięcy później tego samego roku zamordowano Marię Carmela Vásquez, która szukała swojego syna. Nieco wcześniej z tego samego powodu zabito jej córkę Lesly Zuñiga Vásquez.

W kwietniu 2025 roku w szpitalu w Guadalajara zmarła Teresa González Murillo, która od września 2024 próbowała odnaleźć swojego brata. Została postrzelona w twarz przez uzbrojonych mężczyzn, którzy wtargnęli do jej domu. Wcześniej otrzymywała wiele gróźb.

To tylko niektóre matki poszukiwaczki, które straciły życie z powodu poszukiwań swoich bliskich. A jest ich mnóstwo.

List do pani prezydent

Dan Jeremeel Fernández, syn Yolandy Morán, zaginął w Coahuila siedemnaście lat temu (19.12.2008). Matka poprosiła o spotkanie z obecną prezydent Meksyku, Claudią Scheinbaum. W jej liście można odczuć ogrom nadziei na nieobojętność i zwykłą, ludzką solidarność w obliczu przeżywanej od wielu lat tragedii, która nie znajduje ukojenia. „Jestem tutaj z nadzieją, że, jak Meksykanka do Meksykanki, kobieta do kobiety, matka do matki, wysłuchasz mnie, która reprezentuję tysiące matek, które nieustannie walczą, ażeby spotkać swoich synów i córki [...]”.

Nie szukają winnych, szukają swoich dzieci

Często słyszy się zdanie wypowiadane między matkami poszukiwaczkami: „Nie szukamy winnych, poszukujemy naszych dzieci”. Nie ma więc w tym działaniu nienawiści czy też chęci zemsty. Jest tylko głęboka, matczyna miłość, która od wczesnych godzin rannych motywuje, ażeby przemierzać kilometry, wchodzić w strefy niebezpieczne i nie poddawać się zwątpieniu. Moim zdaniem to właśnie te kobiety, w przeciwieństwie do władzy państwowych i służb publicznych, reprezentują poprzez swoją bezkompromisową działalność najbardziej ludzką twarz w walce o prawdę w Meksyku.

Matki poszukiwaczki są wyrzutem sumienia dla rządu meksykańskiego. Stały się znakiem konfrontującym z niewygodną prawdą, że zaginięcia (uprowadzenia) nie są problemem przeszłości, lecz od długiego czasu są otwartą, krwawiącą raną, która znaczy tysiące rodzin. W ich determinacji, bólu i godność te kobiety uczą nas, że pamięć jest również aktem sprawiedliwości. Ponieważ gdy matka kontynuuje poszukiwania, Meksyk nie może zapomnieć o tragedii osób zaginionych, która jednocześnie jest tragedią ich rodzin oraz całego społeczeństwa, pragnącego żyć w poczuciu ładu i bezpieczeństwa narodowego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Matki Poszukiwaczki: cichy krzyk o sprawiedliwość w Meksyku

  Buenos dias! Na pustynnych drogach północy Meksyku, pomiędzy uprawnymi polami południa, w odludnych zakątkach gór, czy nad brzegami rzek ...