Buenos dias!
Niedawno byłem na projekcji filmu dokumentalnego w reż. Francesco Taboada Tabone zatytułowanego „Obispo rojo” (Czerwony biskup), 2024. Długi, ponad trzygodzinny dokument opowiada o działalności meksykańskiego biskupa diec. Cuernavaca (w której już od trzech lat posługuję) Sergio Méndez Arceo. Film zrodził we mnie oraz potwierdził kilka refleksji, nie tylko na temat Kościoła, ale także odnośnie socjalizmu oraz teologii wyzwolenia.
Kim był don Sergio?
Urodził się w Tlalpan (miasteczko wchłonięte przez stolicę). Wywodził z wpływowej rodziny pochodzącej z Michoacán. Jego wujem był prezydent Lázaro Cardenas del Rio. Był najmłodszym z dwanaściorga dzieci. Uzdolniony matematycznie pragnął zostać inżynierem. Jednak kiedy miał zaledwie 14 lat pod wpływem innego wuja, arcybiskupa José Mora y Rio, który narzekał na brak księży i jednoczesny wzrost liczby protestantów w Meksyku, młody Sergio zapragnął być księdzem. Na jego pragnienie ojciec zareagował słowami: „Chciałem powiedzieć tobie tylko jedną rzecz, synu: nie ma gorszej polityki niż ta czarna” (czyli kleru)
Niepokorny biskup?
Sergio Méndez Arceo (1907-1992) był siódmym biskupem diecezji Cuernavaca. Miasto to wyrosłe na pradawnej kulturze azteckiej wiąże się z osiedleniem się tutaj Hiszpanów. Punkt strategiczny wyprawy Cortesa: położone niedaleko stolicy azteckiej Tenochtitlán (dzisiaj ogromna stolica Miasto Meksyk) oraz dogodny dla Europejczyków klimat.
W niektórych swoich homiliach Arceo sugerował wypracowanie wspólnego projektu mającego na celu solidarne zjednoczenie państw Ameryki Łacińskiej przeciwko siłom imperialistycznym. Ta perspektywa uczyniła z biskupa Sergio głównym przedstawicielem procesu wolnościowej (wyzwoleńczej) polityki społecznej Meksyku w latach 1970 i 1980.
Pierwszy reformator liturgii
Marks w kościelnej ławce
Przypuszczam jednak, że brak spotkania don Sergio z papieżem to wynik działań otoczenia watykańskiego, a nie papieża, który był otwarty na wszelkie spotkania i dyskusje, również z ludźmi o odmiennych poglądach na życie czy działalność Kościoła. Innym powodem mogła być znajomość problemów Ameryki Łacińskiej z ust swoich doradców, a nie z osobistego spotkania z Ameryką. Stąd niezrozumienie następcy apostoła Piotra dla don Sergio i jego wizji pomocy biednym.
Precz z komuną!
Osobiste doświadczenie, jakie mam żyjąc od lat w Meksyku a także liczne podróże po krajach latynoamerykańskich, mnóstwo spotkań i rozmów, pozwala mi na głębszą refleksję na ten temat. Żyjąc w Europie była ona niekompletna.
Nie znaczy to, że nagle stałem się komunistą. Dostrzegam jednak wielką różnicę z upragnionymi tutaj ideami solidarności i jedności społecznej, które wśród ludzi skrajnie ubogich są po prostu jakimś znakiem nadziei na równość, lepszy świat i godne życie, a ich praktyką. Socjalizm w działaniu to komunizm, który pod przykrywką społecznej równości buduje despotyczną władzę, manipulacyjny i agresywny system kontroli państwa i zupełnie nie rozwiązuje problemów społeczeństwa. Niestety, taka wizja jest promowana również obecnie przez aktualny rząd Meksyku. Stanowi to wyzwanie przed Kościołem, który broni podstawowych praw do wolności i godności każdego człowieka. Manipulacje, kłamstwa polityczne, podstępnie próbują wepchnąć Meksyk w objęcia dyktatury opartej na wielu elementach ideologii komunistycznej. Dodatkowym problemem jest stale wzrastająca korupcja i przemoc, która nie ma żadnej kontroli. Patrząc na sytuacje wydaje się, że przeciwnie: ma przyzwolenie najwyższych władz państwowych.
Święty marksista?
Poznałem dwóch starszych księży, którzy dobrze znali oraz mieli częsty bezpośredni kontakt z biskupem Sergio. Nie mają wątpliwości, że był to charyzmatyczny i konsekwentny w swoich działaniach człowiek. Całkowicie oddany sprawie, którą postanowił się zająć. Należy nadmienić, że czas społecznych przemian nie był wtedy łatwym czasem. Padre José Luis Calvillo, ceniony biblista mówi, że można się zgadzać lub nie z poglądami bpa Sergio Méndez, ale był to święty człowiek, oddany sprawie najuboższych. Poprzez to wielokrotnie atakowany i prześladowany.
Biskupa Sergio Arceo Méndeza na pewno można nazwać prorokiem w kwestii liturgii – twierdzi padre Calvillo. Był nie rozumiany przez wielu, ale konsekwentny w swoich reformach i życiu. Diecezja Cuernavaca, jej kler i przede wszystkim biskup byli postrzegani w Meksyku (i nie tylko) jako rebelianci i wywrotowcy. Prorocy starotestamentowi również nie byli widziani pozytywnie przez wielu, a jednak byli ludźmi Bożymi, którzy nieśli przesłanie Stwórcy dla świata.
Sławny i niechciany
Nic więc dziwnego, że stał się celem ataków prawicowych faszystowskich grup katolików, tradycjonalnych biskupów, członków organizacji Opus Dei i kapitalistycznych przedsiębiorców. Stał się ofiarą wielu kłamstw, pomówień, ataków publicznych i obraz (m.in. przez biskupa sąsiedniej diecezji Puebla). Stał się niewygodnym i kontrowersyjnym dla wielu. Także swoistą persona non grata dla Watykanu. Był chyba najszybciej oddelegowanym na emeryturę biskupem, bo dokładnie w dzień swoich urodzin (18 listopada 1982), kiedy kończył 75 rok życia.
Sergio Méndez Arceo zmarł w lutym 1992 r. w stolicy stanu Morelos, Cuernavaca. Pochowany został dzień później w katedrze diecezjalnej wśród skandowań tłumu: „Chcemy więcej biskupów u boku ubogich”.
Rozmowa z polskim akcentem






_edit_42810319204404.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz