25/11/2024

Zielone złoto Meksyku

 

Buenos dias!

Ziemia meksykańska kryje w sobie wiele naturalnych bogactw. Zróżnicowanie klimatyczne sprzyja wzrostowi na niej cenionych na całym świecie owoców, warzyw, przepięknych kwiatów czy też roślin uprawnych. W przeszłości odkryto w niej bogate złoża srebra. Zatoka Meksykańska z kolei roi się od potężnych platform wydobywających z głębin ropę. Jednakże w ostatnim czasie najbardziej cenionym poza granicami kraju produktem jest smaczliwka wdzięczna, znana popularnie pod nazwą „awokado”.

Pozwólcie, że przedstawię...

Awokado jest owocem, a konkretnie jagodą jednonasienną. Owoc wyjątkowy, ponieważ w odróżnieniu od innych owoców nie zawiera w sobie cukrów prostych, Pomimo tego jest owocem bardzo kalorycznym. Nie przeszkadza to jednak dostrzegać w nim zalet zdrowotnych. Zawarty w owocu kwas oleinowy obniża poziom cholesterolu, a potas reguluje ciśnienie krwi.

Naukowa nazwa drzewa awokado to Persea Americana Mill. Przeważnie rośnie w miejscach wolnych od zimna i od ciepłych i suchych wiatrów. Meksykańska nazwa owocu (el aguacate) wywodzi się z jęz. nahuatl. Dla żyjących 10 tys. lat temu Indian ahuacatl oznaczało „jądra drzewa”. Zapewne dlatego, że rosnące parami owoce awokado przypominały męskie jądra.

Jak można się domyślać, na światowy rynek handlowy awokado dostało się wraz z innymi egzotycznymi dla Europy owocami dzięki Hiszpanom, którzy w epoce kolonialnej przetransportowali wiele bogactw naturalnych obcych ziem na rodzinny kontynent. Wtedy to pojawiły się nowe odmiany awokado, takie jak Hass, Fuerte, Bacón, Rincón czy Zutano

Wartościowy towarzysz

Ruch to zdrowie. Ale też można by rzec parafrazując ten znany slogan: Awokado to zdrowie! Bogactwo witamin oraz innych elementów ważnych dla zdrowia człowieka sprawia, że owoc jest bardzo ceniony w medycynie, kosmetyce, a także dietetyce. Zawiera w sobie sporo witaminy C, ale również A, E, K i B6, prócz tego tiaminę, luteinę i zeaksantynę (dobry wpływ na oczy), ryboflawinę, niacynę i kwas foliowy. To jednak nie koniec ich bogactwa zdrowotnego. Trzeba bowiem wspomnieć o minerałach, takich jak wapń, cynk, żelazo, fosfor, magnez oraz sód. Duża ilość potasu, przewyższająca jego ilość w bananach, pomaga regulować ciśnienie krwi, wpływa na regulację pracy serca a także wpływa korzystnie na układ nerwowy. Awokado stanowi też źródło tzw/ zdrowych tłuszczów, gdyż posiada w sobie kwasy tłuszczowe. Nic dziwnego, że awokado nazwano „masłem bogów”, bo dzięki tym tłuszczom wiele produktów jest łatwiej przyswajalnych dla organizmu, co ma swoje zalety. Generalnie awokado jest cenione w diecie cukrzycowej (jako wspomagające gospodarkę insulinową w organizmie), a trwające badania wykazują jego działanie przeciwnowotworowe i zapobiegające starzeniu się.

Meksykańskie złoto

W Meksyku awokado jest jednym z czołowych produktów eksportowych. W uprawie oraz dystrybucji tego owocu na rynku światowym Meksyk zajmuje dominujące miejsce. Innymi towarami z których słynie Meksyk są oczywiście kukurydza, tequila oraz chili. Te trzy produkty żywieniowe są integralną częścią tradycji kulinarnej Meksyku, związanej z tradycją, historią, zwyczajami i rytuałami oraz religią. Spożywanie awokado nie ogranicza się jedynie do ziemi, na której wyrasta. Ma swoich wielbicieli na całym świecie.

W Stanach Zjednoczonych spożywanie awokado (przeważnie w postaci wytwarzanego z nich sosu guacamole) jest zasadniczą częścią rozgrywek futbolu amerykańskiego do tego stopnia, iż każdego roku, podczas turnieju Super Bowl, Meksyk eksportuje na to wydarzenie 100 tys. ton owoców. Głównymi rynkami zbytu meksykańskiego awokado jest oprócz wymienionego USA: Litwa, Norwegia, Kolumbia, Argentyna i... Polska.

Rdza na zielonym złocie

Rosnący na świecie popyt na awokado spowodował znaczny wzrost cen na ten towar. Na terenach sprzyjających hodowli owocu zaczęły mnożyć się komercyjne pola uprawne nastawione na masową produkcję. Niestety, jednocześnie biznesem związanym z awokado zaczęły interesować się kartele narkotykowe i rozmaite grupy przestępczości zorganizowanej. Okazało się, że handel awokado przynosi więcej zysku niż kokaina. Wymuszenia, haracze, porwania, przemoc i zabójstwa zajmujących się branżą handlową są na (nie)porządku dziennym. Wszystko po to, ażeby przejąć albo mieć całkowitą kontrolę nad uprawiającymi awokado.

Doskonałe warunki dla plantacji awokado panują w stanie Michoacan. Kontrolę nad nimi przejął znany kartel Los Zetas. O wpływy na tym terytorium zabiega też grupa Los Caballeros Templarios. Lokalni producenci nie mają żadnego oparcia ze strony rządu i są na różny sposób ofiarami przemocy i mordów. Kartele wyznaczają nawet ceny awokado. Ta przemoc i fakt szkodliwości dla środowiska naturalnego (wycinanie pod uprawę ogromnych obszarów lasów) wzbudziły protesty na świecie. Np. znane brytyjskie restauracje Tincan Coffee (Bristol) i Wild Strawberry (Buckinghamshire) postanowiły wycofać awokado ze swoich ofert.

Pieniądze albo życie

Derecho de piso to termin coraz bardziej obecny w meksykańskim świecie. Zgodnie z definicją słowo można przetłumaczyć jako Prawo do ziemi (terenu). Ogólnie rzecz biorąc to forma dominacji i przywłaszczenia sobie; wymuszenia czyjegoś mienia. Połączona bywa z przemocą w różnorakiej postaci. Bez skrupułów zabijane są całe rodziny, a wszystko w imię zielonego złota. Czysty interes: bez trudu zdobyte spore pieniądze kosztem ciężko pracujących rolników. Proceder ten nasila się. Gdzie pojawiają się spore pieniądze tam pojawia się przestępczość. To współczesna forma niewolnictwa, bo gdy nie zawłaszcza się bezpośrednio czyjejś własności, to przejmuje się nad nią całkowitą kontrolę, a jej właściciele stają się niewolnikami na łasce kartelu, zmuszonymi ciężko pracować by regularnie płacić wysoki haracz przestępcom.

Rozmawiałem podczas pewnego spotkania z Arnulfo, młodym właścicielem pola awokado na górzystych obrzeżach stanu Morelos. Nakreślił mi jasno niewesołą sytuację, w jakiej żyje on i jego koledzy. Próbują walczyć. Jednak bez żadnego oparcia od skorumpowanych władz państwa najwyższego szczebla, nie mają szans. Podziwiam ich determinację i nadzieję. Liczą na lepsze jutro. Ale ono się nie pojawia. Pojawia się za to coraz więcej ofiar. Arnulfo po długim zastanowieniu się przyjął propozycję przewodniczenie oficjalnej grupie APEAM (Asociación de Productores y Empacadores de Aguacate de México), wspierających się i walczących o swój byt rolników uprawiających pola awokado. Nie była to łatwa decyzja. Poprzedniego przewodniczącego zastrzelono miesiąc temu. Arnulfo martwi się bardziej o bezpieczeństwo swojej rodziny niż o swoje. „Proszę Boga, żebym nie zwątpił i nie poddał się!”


31/10/2024

Niech żyją zmarli!, czyli meksykańskie zaduszki


 Buenos dias!

Każda cywilizacja i kultura, każda religia posiada swoje wyobrażenie śmierci. Wiele elementów jest wspólnych. Jako rzeczywistość taka sama dla wszystkich, ukazuje się ją jako nieuniknioną, tajemniczą czy też niepoznaną. W Meksyku natomiast namalowana jest wieloma barwnymi kolorami. Może aby ją oswoić i nieco złagodzić jej srogość? Niemniej, chociaż śmierć zostawia pustkę i ból, to dla Meksykanów jest nasycona wielką nadzieją oraz wiarą w kontynuację życia człowieka po jej nadejściu.

Czachy, czaszki i czaszeczki

Dla wielu ludzi, dla których Meksyk jest jedynie dalekim, egzotycznym i nieznanym bliżej miejscem, widok mnóstwa dziwnie przedstawionych, kolorowych czaszek i mniej lub bardziej poubieranych kościotrupów budzi zadziwienie, a czasem nawet negatywne odczucia. Wielu wkłada te wszystkie wyobrażenia (związane dla wielu z symboliką śmierci) do jednego worka. Zupełnie niesłusznie. Bo trzeba rozróżnić wyobrażenia Catriny od Santa Muerte czy też różnorakich przedstawień czaszek pojawiających się masowo w czasie hucznie obchodzonego na ziemi meksykańskiej Dnia Zmarłych (Dia de los Muertos). Czas ten jest ważny dla każdego Meksykanina i wpisuje się w rodzinną tradycję pamięci o zmarłych przodkach, którzy podczas obchodów Dnia Zmarłych przychodzą w odwiedziny do żywych. Dlatego te przedstawienia nie mają na celu straszenia śmiercią, ale ukazanie jej jako formy pełnej życia. Czy odwiedziny bliskich nie są okazją do wspólnej rodzinnej radości, wspomnień o przodkach czy też modlitwy za tych, co już żyją w innej rzeczywistości?

Jedyna takie święto na świecie

Można dopatrywać się oczywiście w tych obchodach swoistego znanego w europejskiej sztuce religijnej średniowiecza Danse Macabre, czy Ars moriendi (sztuki umierania). Jednak zupełnym nieporozumieniem jest postrzeganie owych czaszek i szkieletów jako elementów kultury śmierci czy odniesień do satanizmu. Dia de los Muertos nie można też mylić z Halloween, choć na długo przed początkiem listopada półki supermarketów zalewają i mieszają się meksykańskie czaszki z upiornymi maskami, figurkami czy ozdobami charakterystycznymi dla Halloween.

Cmentarny fundament

Tradycja meksykańska nie zaczerpnęła niczego od dawnych obrzędów celtyckich, które stanowią korzenie Halloween. Jej korzeni można doszukiwać się już w czasach przedkolumbijskich. Już wtedy indiańskie plemiona przywiązywały ogromną wagę do utrzymywania kontaktu ze swoimi zmarłymi. Można to dostrzec chociażby w kulturze na Monte Albán (region Oaxaca). Los Zapotecas chowali swoich zmarłych pod swoimi domami. Byli więc jakby na stałe wpisani w ziemskie życie swoich krewnych. Na wzniesieniu do tej pory odkryto 249 takich domowych miejsc pochówku. Można powiedzieć, że cała osada zbudowana jest na wielkim cmentarzu.

Chleb, kwiaty i fotografie

Dzisiaj nie grzebie się ciał zmarłych pod domami. Ale podczas obchodów Dnia Zmarłych obowiązkowo konstruuje się w domach ołtarze, gdzie umieszcza się fotografie zmarłych. Otoczone są one jedzeniem i trunkami, które lubili bliscy zmarli. To ma dodatkowo zachęcić zmarłych do przybycia w odwiedziny. Ołtarze zdobią najczęściej pomarańczowe kwiaty Cempasúchil. Na stole pojawiają się słodkie bułki, zwane Pan de Muertos, chlebem umarłych. Posiada on sporo różnych smaków i odmian, zależnie regionu oraz tradycji. Kroniki z czasów konkwisty pokazują, że Indianie składali swoje tradycyjne pożywienie ku czci bożków śmierci, takich jak Cihuapipiltin czy Huitzilopochtli. Były to jednak bardziej kukurydziane tamales, niż dzisiejsze chleby umarlaków. Te przyjęły swoją zasadniczą formę podczas hiszpańskiej konkwisty kolonialnej.

Garść myśli w locie chwyconych

Dla Meksykanów celebracja Dnia Zmarłych jest okazją do radości. Bo przecież życie jest krótkie i dlatego należy je przeżyć na maksa. Wiele z powiedzeń, zapisanych myśli i przysłów (które są przecież mądrością narodu) ukazuje sens przeżywania tego święta.

  • Día de muertos un festejo donde dos mundos son uno solo /Dzień Zmarłych to święto, gdzie dwa światy łączą się w jedno/

  • Al fin que para morir nacimos /W końcu, rodzimy się by umrzeć/

  • La muerte mexicana es el espejo de la vida de los mexicanos. Ante ambas el mexicano se cierra, las ignora (Octavio Paz) /Śmierć meksykańska jest lustrem życia dla Meksykanów. Przed tymi dwiema rzeczywistościami Meksykanin zamyka się; ignoruje/

  • Al diablo la muerte mientras la vida nos dure /Do diabła ze śmiercią, kiedy życie trwa/

  • No olvides a tus muertos pues ellos siempre están cerca de ti /Nie zapominaj o twoich zmarłych, przecież oni są zawsze obok ciebie/

  • Día de Muertos es alegría... ¡pues ni la muerte nos separa de los que amamos! /Dzień Zmarłych jest radością... przecież nawet śmierć nie oddziela nas od tych, których kochamy!/

  • A la muerte, ni temerla ni buscarla, hay que esperarla /Śmierci nie należy szukać ani się bać, trzeba jej oczekiwać/

  • En México la muerte es cultura de la vida /W Meksyku śmierć jest kulturą życia/

  • Nuestro culto a la muerte es culto a la vida, del mismo modo que el amor que es hambre de vida es anhelo de muerte (Octavio Paz) /Nasz kult śmierci jest kultem życia, w taki sam sposób jak miłość, która jest głodem życia, stanowi tęsknotę śmierci/

  • No estaba muerto, andaba de parranda /Nie był martwy, poszedł na imprezę/

Post scriptum

Nie mam tutaj w Meksyku wydrukowanych fotografii moich bliskich zmarłych. Zresztą, musiałby to być już gruby album, żeby je wszystkie pomieścić. Z każdym rokiem coraz więcej ich już żyje po drugiej stronie ludzkiej egzystencji. Nie pamiętam dat ich przejścia do innego życia. Ale odczuwam ich bliskość. Kiedy przychodzą do moich myśli modlę się w ich intencji. Składam na ołtarzu podczas każdej Eucharystii. Tak buduję w sercu mój ołtarz dla zmarłych, którzy żyją w nas – jak mówią Meksykanie - dopóki o nich się pamięta. Pamiętam więc. I liczę na rychłe spotkanie z nimi w domu Ojca.


19/09/2024

Aztecka zupka z mięsną wkładką


Buenos dias!

Pozole to potrawa wpisana w historię i kulturę Meksyku, że trudno wyobrazić sobie bez niej np. hucznego świętowania Fiestas patrias, najważniejszego dla Meksykanów święta narodowego. Kulinarne akcenty święta różnią się co prawda w zależności od regionu, ale w centralnej części królują na stołach dwie potrawy: chiles nogada (nawiązujące nawet barwami do trzech kolorów flagi meksykańskiej) oraz pozole. 

Nie znaczy to, że te potrawy spożywa się jedynie w okresie wrześniowych obchodów kolejnych rocznic odzyskania niepodległości. W wielu miejscach pozole jedzone jest często, a uprzywilejowanym dniem jest zazwyczaj czwartek.

Spieniona zupa

Pozole to potrawa wywodząca się z kultury Indian Azteków. W jęz. náhuatl pozolli, inaczej tlapozonalli, znaczyło tyle, co „musujący”. Rzeczywiście, konsystencja tej płynnej potrawy nie jest przejrzysta. Jest to zupa przygotowywana na bazie ziaren kukurydzy cacahuazintle. Ziarna gotuje się przez ok. dwie godziny, w wyniku czego z kukurydzy odrywa się wierzchnia skorupa. Podczas wrzenia wnętrze otwiera się na wzór kwiatu. To właśnie na tym etapie przygotowania pojawia się na powierzchni zupy rodzaj piany.

Krwawa przeszłość potrawy

Pozole pochodzi z czasów przed konkwistą kolonialną Hiszpanów. Plemię Mexicas wynalazło ją pomiędzy 1325 a 1521 rokiem. Najbardziej znany władca aztecki Moctezuma zajadał się tą potrawą, którą ofiarowywano także na cześć boga Xipe Tótec, bożka płodności, wzrostu kukurydzy oraz wojny.

Franciszkanie, towarzyszący w czasie podboju kolonialnego Hiszpanom, w swoich kronikach zapisali, iż Aztekowie do przygotowania tego posiłku używali mięsa ludzkiego, które gotowali wraz z kukurydzą. Potrawę tę pierwotnie nazywano tlacatlaolli, co w náhuatl znaczyłoludzka kukurydza”, albo „kukurydza z człowieka". W tym wypadku, ujętego podczas wojny wroga, którego poświęcano na ofiarę dla jednego z bogów. Po ekstrakcji serca składanego danemu bogu, niektóre fragmenty ciała spożywano, wierząc, iż moc przeciwnika wniknie do ciała spożywającego je. Ludzkie mięso zjadali kapłani. Największą wartość stanowiło udo, które stawało się pokarmem spożywanym przez władców lub przez wojowników, którzy ujęli wroga. Podstawową wartością ofiary był jednak jej ryt ofiarniczy, wpisany w aspekt religijny. Uchodzące życie z ofiary stanowiło odżywczą energię dla bogów, którzy jej potrzebowali. A z kolei ludzie potrzebowali istnienia bogów, by oni podtrzymywali ich życie.

Niektórzy badacze jednak zaprzeczają temu i twierdzą, że jednym ze składników pozole było mięso udomowionej rasy psów xoloitzcuintle (nagi pies meksykański, zwany potocznie xolo).

Po przybyciu Hiszpanów i ich wpływowi na ówczesną cywilizację autochtonów, mięso ludzkie zastąpiono wieprzowym. Kukurydza pozostała jednak głównym składnikiem, symbolem płodności i życia.

El Pozolero

W odniesieniu do tego niechlubnego elementu związanego z kanibalizmem w historii potrawy pozole, nie bez przyczyny jednego ze znanych przestępców meksykańskich Santiago Meza López nazywano „El Pozolero”. Będąc na usługach kartelu rozpuścił on w dwustulitrowych cysternach z wrzącym kwasem (soda kaustyczna zmieszana z wodą) ponad 300 osób. Był płatnym zabójcą kartelu Arellano Félix. Swój przydomek zyskał od swojego kolegi z grupy przestępczej, kiedy ten był świadkiem jego „pracy” przy cysternach. Stał przy nich i mieszał łopatą wrzący kwas, w którym co jakiś czas pojawiały się jeszcze nie rozpuszczone części ludzkiego ciała. A na powierzchni widoczna była dość gęsta piana.

Różne twarze tej samej potrawy

Pozole posiada trzy warianty kulinarne. Mamy więc pozole blanco (białe), rojo (czerwone) oraz verde (zielone).

1. pozole blanco – najbardziej populane.przyrządzane z z suchych ziaren kukurydzy cacahuazintle i części głowy świńskiej (chociaż jest też wersja z mięsem kurczaka). Całość, w zależności od gustów, przyprawia się odrobiną soku z limonki, solą, zmielonymi papryczkami chile piquín (lub innymi), paskami sałaty, pokrojonymi drobno rzodkiewkami, ostrą cebulą i oregano.

2. pozole rojo – przypuszczalnie wywodzi się z regionu Jalisco. Różni się zasadniczo od poprzedniej wersji tym, że przyrządza się je z dwoma rodzajami chile: ancho i guajillo. Zazwyczaj gotowane na mięsie wieprzowym, ale przyrządzane jest również na bazie kurczaka czy też indyka.

3. pozole verde – przyrządzane z zielonmi pomidorami, epazote i pestkami dyni. Czasami dodaje się do niego skwarki wieprzowe i awokado. Za miejsce wynalezienia tej odmiany pozole uważa się stan Guerrero.

W niektórych częściach meksykańskiej ziemi (zwłaszcza na wybrzeżu, np. Jalisco, Colima i Nayarit) spotkać można także pozole con mariscos. To zupa na bazie rosołu z krewetek, w kombinacji z wieprzowym smalcem, do której wrzuca się krewetki, części ryby, ośmiornicy i kalus z małży.

Co ciekawe, istnieje też pozole vegetariano, przygotowywane na bazie pieczarek oraz innych grzybów. Posiada sporo przypraw, takich jak liście laurowe, czosnek, cebula, czy chili guajillo. Czy to jednak nadal pozole, czy tylko urozmaicona smakowo zupa grzybowa? Bez wieprzowej głowy, tak tradycyjnej i ważnej w tej potrawie, trudno traktować tę potrawę jako pozole.

Gusta i guściki

Jadłem wszystkie warianty pozole. Klasyczne, wieprzowe, niezbyt mi smakuje. Zbyt tłuste. Jednak wersja drobiowa, zwłaszcza pozole blanco, trafia w mój gust smakowy. Podobnie, jak pozole de mariscos. W stanie Morelos przez cały rok można delektować się tym przysmakiem kuchni meksykańskiej. I choć tutaj ciepło, nie potrzeba dodatkowo ogrzewać się od wewnątrz gorącą zupą, to jednak dobrze jest zjeść od czasu do czasu pozole. Mieszanka różnych smaków zapewnia jedyne w swoim rodzaju doznania smakowe. Zwłaszcza spożywana w miejscu, gdzie się zrodziła.

A do tego, jak mawiają Meksykanie: Con la barriga llena se piensa mejor (Z pełnym brzuchem lepiej się myśli!). Pozole z pewnością są posiłkiem tak sytym, że jeden talerz wypełniony tym daniem zapewni wiele godzin produktywnego myślenia. Choć w kontekście żywieniowym oznacza to raczej: samopoczucia... 


30/04/2024

Chwiejnym krokiem

 

Buenos dias!

Alkoholizm jest chorobą, która bazuje na uzależnieniu od alkoholu. Staje się problemem wpisywanym w poziom zdrowia publicznego, który dotyka swoimi konsekwencjami miliony osób. Są to konsekwencje nie tylko pojedynczych osób (ich zdrowia cielesnego, jak i psychicznego), ale także społeczności, a więc szerszego wymiaru życia społecznego (zwłaszcza rodziny). Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) określiła alkohol jako przyczynę 6% śmierci na całej kuli ziemskiej, podczas gdy w Meksyku jest odpowiedzialny za 10% zgonów.

Rosnąca statystyka

Dane te nieustannie wzrastają, Wypadki samochodowe, wzrastająca przemoc, uliczne strzelaniny oraz bijatyki posiadają gdzieś w sobie również podłoże alkoholowe. Podobnie, jak przemoc domowa. Jak podaje dziennikarka Hannia Noell w swoim artykule dla „El Economista”, opierając się na danych narodowej ankiety z 2022 r. odnośnie zdrowia i odżywiania, spożycie napojów alkoholowych wzrosło w Meksyku do 72,8% wśród mężczyzn powyżej 18 roku życia, a wśród kobiet do 48,4%. Najbardziej popularnym trunkiem jest bez wątpienia piwo (40% społeczności), a kolejne miejsca w rankingu zajmują narodowe trunki, takie jak tequila, mezcal i aguardientes. Tuż za nimi plasuje się brandy oraz whisky. Badania wykazują wzrost spożycia alkoholu wśród kobiet, zwłaszcza nastolatek. To spożycie większe jest także wśród młodzieży w metropoliach oraz wśród grup społecznych o wyższym wykształceniu. Niewielki spadek w niektórych regionach nie wpływa jednak na poprawę sytuacji spożycia alkoholu. W takich stanach, jak Baja California Sur, Coahuila, Nuevo León oraz Sonora, spożycie alkoholu wśród mężczyzn sięga powyżej 80%. W stolicy Ciudad de México ilość spożywanego alkoholu przekracza średnią krajową: 78,8% wśród mężczyzn i 52,7% wśród kobiet powyżej 18 roku życia.

Przysięga

Praktycznie do każdej parafii przybywają młodsi i starsi, kobiety i mężczyźni, by złożyć tzw. juramento. Jest to przysięga przed Bogiem na określony czas, do abstynencji od alkoholu, narkotyków czy innych uzależnień. W większości przypadków dotyczy spożywania napojów alkoholowych. Dość często przychodzą wspólnie koledzy „od kieliszka” pragnący w przypływie emocji wyzwolić się od zgubnego nałogu.

Takie duże i przez cały dzień otwarte centrum jest także na terenie bazyliki w Guadalupe. Bywa, że ustawiają się nawet kolejki do przysięg. Wiadomo, sanktuarium to sanktuarium. A Guadalupana może dać niezawodną pomoc.

Jednak motywacja nie zawsze jest silna ani szczera. Niektórzy stali się stałymi bywalcami kościoła, przychodząc tylko i wyłącznie by kolejny raz odnowić przysięgę. Często po każdej następnej wpadce. Bywa, że nałogowiec przybywa z rodziną, rodzicami albo żoną (lub mężem, bo kobiet też nie brakuje). Przypuszczam, że wskutek ultimatum bliskich, a nie w zgodzie z własną wolą. Często to pewnie ostatnia deska ratunku rzucona mu przez rodzinę, w desperacji chwytającej się każdej okazji do choć minimalnej zmiany sytuacji. Taki rodzaj wymuszenia, bez wewnętrznej zgody przysięgającego, nie ma jednak szans powodzenia. Są jednak ludzie, którym faktycznie juramento pomaga wyjść z nałogu. Jest ich jednak mało, a każdy taki przypadek to swego rodzaju autentyczny cud.

Podchodzę nieco z dystansem to praktyki juramento, prosząc Boga o pomoc w danej sytuacji. O uwolnienie. O światło Ducha, by właściwie rozeznać sytuację i znaleźć odpowiednie słowa i radę, by ewentualnie pomóc potrzebującym. Odczuwam wyraźnie intencje i nastrój przychodzących. Czasami w żartobliwej rozmowie wykazuję nielogiczność składania przysięgi, gdy nie jest się do końca przekonanym o realnym jej powodzeniu. I bez chęci uczynienia wszystkiego, by zostać uwolnionym. Podjęcia trudnej walki. A ciężkich prób będzie w niej na pewno wiele. Niekiedy kieruję przybyłych do grup AA lub konkretnych poradni dla osób uzależnionych.

Rozmowa (prawie)przysięgłego

  • Padre, chcę złożyć juramento... - obok mnie stoi młody, może dwudziestopięcioletni chłopak, ubrany w stare jeansy i zbyt dużą, białą koszulkę. Patrzę mu prosto w oczy:

  • Jesteś pewien swojej decyzji? - zapytuję – Wiesz, że to odpowiedzialność, aby dochować przysięgi. Tym bardziej przed Bogiem.

  • - Tak, muszę złożyć tę przysięgę!

  • - Musisz, czy chcesz? Bo różnica między jednym a drugim jest zasadnicza.

    Chłopak zamyślił się. Zrozumiał, o co mi chodzi.- No... chcę również. Oprócz tego, że muszę. Rodzice powiedzieli, że wyrzucą mnie z domu, kiedy znowu przyjdę pijany.

  • Dobra. Składasz pierwszy raz?

  • Tak.

  • Wygląda to tak: najpierw przeczytasz na głos tekst na obrazku, który jest prośbą do Boga o pomoc. Musisz jednak żałować oraz powziąć stanowczą decyzję, że naprawdę pragniesz się wyzwolić z nałogu. Potem wspólnie pomodlimy się o wsparcie Ojca, bo bez Niego niewiele możemy. Też za twoją rodzinę, by miała wiele cierpliwości oraz nadziei, i pomogła tobie w walce. A wiesz, że ona będzie niełatwa. Potem podpiszesz przysięgę i ja moim podpisem potwierdzę, że ją złożyłeś. No i jeszcze wpiszemy datę rozpoczęcia, by określić czas trwania. Na jak długi czas chcesz przysięgać?

  • Pół roku. Tylko... czy możemy wpisać na pojutrze datę rozpoczęcia przysięgi?

  • A dlaczego? Masz jakąś imprezę dzisiaj?

Zmieszany chłopak spuścił wzrok. Nie trudno było odkryć intencję tych przenosin.

  • No... tak! Jutro są chrzciny bratanka. A jak się nie napić z chrzestnym i nie oblać tak radosnego faktu, jak chrzciny?

Uśmiecham się i patrząc w oczy mojemu rozmówcy, pytam jeszcze raz:

  • Czy naprawdę chcesz złożyć tę przysięgę? Uważam, że nie warto bez przemyślenia motywacji przysięgać przed Bogiem. Będziesz potem borykał się z wyrzutami sumienia, że jej nie wypełniłeś. Dla mnie to nie problem: możesz przysięgać. Cała odpowiedzialność jest jednak po twojej stronie, nie po mojej. Zawsze możesz przyjść później, kiedy w 100% zdecydujesz się zmienić swoje życie. To moja rada, a decyzja należy tylko do ciebie. Będę tu na ciebie czekał.

Dużo czy mało?

Przeprowadzone podobne badania odnośnie spożycia alkoholu w Polsce pokazały, że na jednego Polaka rocznie przypada średnio 11,7 litra czystego alkoholu, co najmniej raz w miesiącu upija się 35 proc. dorosłych. Pomimo tego, Polska nie lasuje się czołówce najbardziej pijących. Jak i Meksyk, który na świecie zajmuje jedno z odleglejszych miejsc.

Krótki słownik meksykańskich wielbicieli alkoholu

Chela/Cheva/Cheve: piwo

Chelear: wypić wiele piw

Chupe: napój alkoholowy (różnego typu)

Cruda (lub: cruz): ogólne złe samopoczucie spowodowane wypiciem dużej ilości alkoholu; kac

Cruzadito (lub: pulpo): gdy grupa pijanych osób pije wzajemnie krzyżując ramiona („na brudzia”)

Fuertecito: jakikolwiek napój alkoholowy, który nie jest piwem lub likierem

Hidalgo, de: pić jednym szotem (na jeden raz) napój alkoholowy.

Malacopa: osoba, która po spożyciu alkoholu staje się agresywna, bez względu na ilość wypitego trunku

Peda: święto, fiesta; bez względu na to, ile w niej uczestniczy osób, dwie czy więcej 

Pedo: wysoki poziom alkoholu we krwi

Pisto: nazwa napoju alkoholowego (każdego typu) na północy Meksyku

Precopeo: spotkanie wąskiej grupy osób poprzedzające główną fiestę

Teporocho: osoba przez cały czas będąca pod wpływem alkoholu

Vaquita (lub vaquera): wzajemna zrzutka na zakup alkoholu na wspólne świętowanie



12/04/2024

Kraina czekolady i mezcalu

Buenos dias!

Oaxaca to nazwa regionu, ale również jego stolicy. W jęz. nahuatl słowo Huaxyacac znaczy tyle, co „na nosie (szczycie) tykwy”. Jeden z najbardziej kolorowych stanów Meksyku. Nie dziwi więc, że turyści chętnie tutaj przybywają, nie tylko ze względu na okoliczne, dziewicze plaże wybrzeża Pacyfiku, ale również, żeby napełnić duszę udziałem w szeroko promowanych barwnych tradycjach oraz nasycić żołądek potrawami jednej z najbardziej wykwintnych kuchni meksykańskich.

Miejsce, które pachnie historią

Oprócz stolicy Oaxaca posiada wiele atrakcyjnych dla turystów miejsc. Wielbiciele historii mogą udać się do jednego z najbardziej znaczących w okresie przedkolumbijskim kompleksu religijnego na Monte Alban. Położone wysoko na górze wykopaliska to pozostałości szeregu budowli, świątyń i piramid. Na szczęście, obiekt nie został zniszczony przez konkwistadorów, którzy systematycznie niszczyli miejsca kultu Indian pod pretekstem ewangelizacji. Dlaczego? Ze względu na jej położenie oraz masywne, kamienne bloki, które nie było łatwo zniszczyć. Nie udało się im także zagrabić ukrytego tam skarbu. Odkrył go znacznie później archeolog Alfonso Caso. Jego odkrycie nazwano Skarbem Grobu 7 i bez wątpienia to jedno z najważniejszych odkryć na całym kontynencie amerykańskim. Nie ze względów ekonomicznych, ale wskazało na charakterystykę życia tamtejszych plemion.

Ludzie z charakterem

Zasadniczo tereny Oaxaca zamieszkiwały dwie grupy plemion: Zapotekowie oraz Mixtekowie. Były to grupy etniczne złożone z ludzi o twardym charakterze, co wpłynęło na ukształtowanie ich tożsamości, które widać do dziś dnia w silnym związaniu się z własną odrębną kulturą i tradycją. To jeden z niewielu z Meksyku, gdzie Indianie nie czują się umniejszeni przez swoje pochodzenie, ale dumni ze swojego pochodzenia i przynależności etnicznej.

Siła charakteru bez wątpienia przyczyniła się do tego, że w historii aż dwóch prezydentów pochodziło z Oaxaca. I to nie byle jakich! Mowa o narodowych bohaterach: Benito Juárez (nota bene, dyktator) oraz Porfirio Díaz.

Folklorem wypełnione serce

O pielęgnacji elementów kultury i żywemu kultywowaniu tradycji Zapoteków świadczyć może doroczny tzw. festiwal Guelaguetza. Jego powstanie sięga początków ubiegłego wieku (1932) jako upamiętnienie odrębności rasowej. Dodatkowo chciano w ten sposób zgromadzić środki ekonomiczne na pomoc dla wzrostu miasta po trzęsieniu ziemi w roku 1931.

z czasem la Guelaguetza stała się jednym z najważniejszych wydarzeń folklorystycznych na całym kontynencie. Na pewno najbardziej spektakularnym. Występy lokalnych artystów, występy grup tanecznych, koncerty, rękodzielnictwo, prezentacje lokalnych podań i legend to tylko niektóre z atrakcji festiwalu, w którym licznie uczestniczą turyści z całego świata.

Oaxaca, oprócz tradycyjnej muzyki indiańskiej posiada też gatunek muzyki związanej z Oaxaca, tu powstałej i dlatego wyjątkowej. Nawet, gdy la chilena to gatunek muzyczny, który znany jest też na wybrzeżu sąsiedniego stanu Guerrero. Na wybrzeże przyszła wraz z chilijskimi marynarzami, stąd nazwa. Mieszanka dźwięków stąd i stamtąd. Ma swoich fanów. Wiadomo, najwięcej w stanie Oaxaca.

Archeologiczne dotknięcie śmierci

Niedaleko stolicy położone jest Mitla. Nazwę miejscu nadali hiszpańscy konkwistadorzy, którzy nie znali lokalnych języków. Trudno im było nawet oddać właściwą nazwę, stąd uproszczenia. Z Mictlan (nazwy legendarnej krainy zmarłych w świecie Azteków i innych plemion) zrobiło się Mitlan. Nazwa miasteczka zawsze jednak odnosiła się do miejsca zmarłych, także w językach oryginalnych. W jęz. zapoteckim Yoo' Ba' znaczyła „miejsce odpoczynku" lub „dom grobów”, a w języku Mixteków: Ñuu Ntìì, „miejsce zmarłych”. Już sama nazwa wskazuje na związek tego miejsca z kultem i pochówkiem zmarłych. Nie ma tutaj piramid, ale zespoły poszczególnych budynków. W czasie konkwisty na tym wielkim cmentarzu ze zdemontowanych pierwotnych budowli Hiszpanie pobudowali spory kościół. Zniszczyli ten fenomen architektury autochtonów. Do dziś nie wiadomo, jak Zapotekowie transportowali do Mitla ogromne, kamienne bloki. Zadziwiające jest również, że nie używali do budowania żadnych substancji wiążących. W 2010 roku zabytek został pisany przez UNESCO na listę Kulturowego Dziedzictwa Ludzkości.

Smak czekolady i mezcalu

Te dwa produkty można nazwać bogactwem naturalnym Oaxaca. Niegdyś gorzki napar przyrządzany z ziaren kakaowca był zarezerwowanym trunkiem najwyższych klas dawnych plemion, w tym Azteków. Ziarna były jednostką monetarną. W czasie konkwisty Hiszpanie przetransportowali receptę i kakao do Europy. Niestety, dodając cukier. Tak powstał wyrób zwany dzisiaj czekoladą czarna, pachnąca, naturalna czekolada ma zupełnie inny smak niż ta wytwarzana w fabrykach, gdzie oryginalny posmak zaginął w trakcie różnych procesów mających „ulepszyć” to, co samo w sobie było wartościowe i smaczne.

O mezcalu można by pisać wiele. Podczas jednej z kilku moich wizyt w Oaxaca odwiedziłem fabrykę tego alkoholowego trunku. Mezcal produkuje się w wielu regionach Meksyku (np. Durango, Guanajuato, Guerrero, San Luis Potosí, Tamaulipas czy Zacatecas), ale to właśnie Oaxaca jest uznawana za światową stolicę mezcalu. Produkowany jest z kilku odmian kaktusów (tobalá, espadín i madrecuixe), i podobnie jak tequila, posiada nieco różny charakter smakowy, zależnie od czasu leżakowania. 

Mnie najbardziej przypadła do gustu wersja jednoroczna (co do tequili, to jestem fanem leżakowanej w beczkach przez lata, ciemnej wersji añejo). W fabryce mogłem skosztować wszystkich wersji. Mimo to, nie odczułem żadnych skutków pobocznych w postaci upojenia. Mezcal, podobnie jak tequila, jest wynikiem fermentacji i destylacji agawy. Nazwa mezcal pochodzi z jęz. greckiego i znaczy „szlachetny”, Agawa była używana już jako produkt spożywczy od ponad 9000 lat, także jako roślina lecznicza. Nie jeden raz kieliszek mezcalu potrafi wyleczyć nieżyt gardła czy uspokoić symptomy uciążliwej grypy, o czym sam się przekonałem żyjąc na ziemi meksykańskiej.

Koniec nie będący końcem

O atrakcjach i sekretach Oaxaca można pisać wiele. Może jeszcze w tym blogu będzie ku temu okazja. Na koniec wspomnę o tym, że w miasteczku Santa Maria del Tule rośnie drzewo o największym na świecie obwodzie pnia, co oficjalnie zatwierdzono jako rekord w Księdze Rekordów Guinessa. Wysokie na 42 m drzewo posiada ogromny pień, mierzący diametralnie 14,5 m. obliczono, że potrzeba 30 osób, aby go objąć, a jego korona daje cień pięciuset ludziom. Robi wrażenie! Stając pod nim, patrzyłem na gęste konary i pomyślałem, że przyroda jest prawdziwym cudem, który należy podziwiać a nie oswajać z pomocą nowych technologii. Może raczej samemu trzeba z pokorą dać się oswoić? Bo przecież człowiek, choć istota stworzona na podobieństwo Boga, jest częścią natury. Oswajać naturę, znaczy: żyć z nią w harmonii i szacunku.



Zielone złoto Meksyku

  Buenos dias! Ziemia meksykańska kryje w sobie wiele naturalnych bogactw. Zróżnicowanie klimatyczne sprzyja wzrostowi na niej cenionych na...